Zresztą do Brazylii dzieli nas już tylko jedna godzina różnicy czasu. Pewnie zaliczymy ją jutrzejszej nocy.
Poza tym pogoda zaczyna coraz bardziej przypominać okołorównikową. Na zewnętrznych pokładach była dzisiaj przysłowiowa „patelnia”. Temperatura ok. 30 st., wilgotność rzędu 80%. Wiatr minimalny – do tego stopnia, że został rozsunięty dach nad jednym z basenów. Ludzi na zewnątrz dzisiaj nie brakowało:
W ramach bufetów tematycznych, dzisiaj przyszedł czas na paellę, krewetki i małże:
I jak tu nie jeść…
:-)Pilnuję się póki co dzielnie:-) Niektóre rzeczy mam i tak na liście zakazów więc jem je tylko oczami. Ale akurat owoców morza na niej nie ma więc zachowując umiar mogłem popróbować.
Co do internetu to jest wolno ale stabilnie. Lepiej niż rok temu. Zapewne technika też poszła do przodu ale moim zdaniem duże znaczenie wtedy miała obecność bardzo dużej liczby dzieci i nastolatków korzystających z pakietu społecznościowego (FB, twitery, komunikatory itp.), który nie ma limitów i jest najrozsądniejszy cenowo. W efekcie jak wszyscy zaczęli intensywnie korzystać to łącze przez dużą część czasu było skutecznie zapchane. Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej.Czwarty pod rząd dzień na morzu mija bez wielkich niespodzianek. Ocean dalej spokojny. Pojawił się jakiś wiaterek – daje co najwyżej miłe ochłodzenie niż coś więcej.
Zbliżamy się do równika a jak na okolice okołorównikowe przystało, harmonogram dnia przewiduje obowiązkowy deszczyk. Dzisiaj też się pojawił – w okolicy równie obowiązkowego południa. Pokropiło 15 minut, przegoniło prawie wszystkich z pokładów zewnętrznych po czym równie szybko jak się zaczęło, wszystko wróciło do normy.
Statkowa ekipa wiedziała czego się spodziewać bo basenowy bufet został zabezpieczony przed deszczem prowizorycznym zadaszeniem:
Wieczorem wczorajszego dnia zaliczyłem jeszcze spotkanie dla wszystkich członków Costa Clubu w teatrze, o które wcześniej pojawiło się pytanie w relacji:
Kapitan wygłosił kilka obowiązkowych formułek:
…po czym odbyło się rozdanie okolicznościowych pamiątek dla pasażerów z najwyższą liczbą punktów dla poszczególnych statusów w Costa Clubie:
Pewne poruszenie poruszyła pani z pieskiem
:-) Jeśli chodzi o kategorię „Top cruiser” czyli najbardziej doświadczonego pasażera nie podano niestety ani liczby dni spędzonych na morzu ani zaliczonych przez niego rejsów. Z reguły tych drugich jest znacznie powyżej 100…
Poza tym zaliczyłem show w teatrze – mix taneczno-wokalny:
Wpadłem na chwilę na kolejną imprezę (tym razem bal maskowy):
…oraz prezentację nowego statku Costy – Costa Smeralda, która teoretycznie ma zacząć pływać od 21-ego grudnia, ale chyba mało kto w to wierzy (pierwotnie powinien już pływać od jakichś 2-óch miesięcy):
Statek będzie mocno różnił od tego co Costa ma we flocie (również wielkością). Przez pierwsze dwa lata będzie pływał po tzw. zachodnim kółku na Morzu Śródziemnym. Może się kiedyś wybiorę – aczkolwiek bardziej, żeby zobaczyć sam statek niż trasę, którą znam.
Zaraz wybieram się na degustację win, na które dostałem zaproszenie:
A dzisiaj jeszcze w programie całkiem sporo – biała noc, pokaz rzeźbienia w lodzie oraz finał show z udziałem pasażerów „Voice of the Sea”. Przekonam się wkrótce, czy naprawdę śpiewać każdy może…@brzemia - tak, jutro jest planowana impreza równikowa. Ma być Neptun ze świtą, chrzest morski, okolicznościowy bufet i pewnie coś tam jeszcze. Wrzucę parę fotek i krótki komentarz.
@tropikey - poza udziałem w jakichś quizach, głównie kibicuję. Zabawa często jest przy tym przednia. Akurat mam trochę samokrytyki i wiem, że śpiewać nie każdy może:-)
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu TapatalkaDegustacja win przebiegła w miłej atmosferze i towarzystwie
:-) Wina oczywiście były tylko włoskie ale to nic zaskakującego ani nowego. W końcu główny slogan Costy to „Włochy na morzu”. Dwa wina białe, dwa czerwone i jedno musujące:
Jak wspominałem, zgodnie z programem dnia, wieczorem w teatrze odbył się finał statkowego „Voice of the Sea”. W ramach wieczorów karaoke, wyłoniono tylko 7-u finalistów, co może wskazywać, że jury nie chciało iść „na ilość”. Reprezentacja była mocno międzynarodowa – można było posłuchać pasażerów z Argentyny, Włoch, Szkocji, Francji i Hiszpanii:
Głosowała jak zwykle widownia:
10 sekund i wszystko było jasne. 49% głosów zdobył Argentyńczyk z Buenos Aires:
Stawiałem na kogoś innego ale miło było posłuchać
:-) Od strony realizacyjnej, show było zrobione bardzo profesjonalne a prowadzący konferansjer (cruise director) jest do takich rzeczy dosłownie stworzony.
Późnym wieczorem na pokładzie basenowym zaliczyliśmy jeszcze „La Notte Bianca” czyli jedną z tradycyjnych imprez na statkach Costy:
W sąsiedztwie imprezy, statkowi kucharze (a jednocześnie artyści/rzeźbiarze) zaprezentowali swoje umiejętności rzeźbienia w lodzie. Zaczęło się tradycyjnie od klocków lodu:
Kucharze sprawnie zabrali się do roboty:
A to wynik końcowy:
Zresztą małe arcydzieła z lodu, owoców i warzyw można oglądać codziennie w bufecie – stanowią one element jedynej w swoim rodzaju dekoracji.
Tak na marginesie, w czasie nocnej imprezy przekroczyliśmy równik ale żeby nie było za dużo na jeden raz, obchody z tej okazji przełożono na następny dzień. Będzie to zarazem ostatni z dni na morzu podczas przejścia przez Atlantyk. O tym napiszę trochę później.Jeszcze przed przybyciem Neptuna, miałem okazję zaliczyć krótką statusową wycieczkę po kuchni Costa Pacifica (jednej z czterech – ale największej). Obsługuje ona dwie restauracje główne, w których serwowana jest większość posiłków. Pozostałe kuchnie obsługują bufet dla pasażerów, bufet dla załogi oraz restaurację klubową.
Wycieczka odbyła się w niewielkim gronie a oprowadzał nas Marcin (członek załogi - Polak, o którym wspominałem wcześniej). Zanim przekroczyliśmy jednak kuchenne drzwi, konieczne było założenie właściwych mundurków organizacyjnych:
…po czym wkroczyliśmy do królestwa 150 kucharzy:
W różnych sekcjach kuchni trwały przygotowania dań zarówno do lunchu jak również kończącego się już śniadania:
Sekcja deserów była wyczuwalna z daleka po ilości cukru w powietrzu:
Przy okazji można było zobaczyć ekspozycję jak powinny wyglądać najbardziej popularne dania śniadaniowe – chyba po to, żeby nikomu nie przyszło do głowy przygotować ich inaczej
:-)
Ponieważ miałem okazję już widzieć statkową kuchnię (również na Costa Pacifica), tradycyjnie zainteresowałem się tablicami ogłoszeń. Liczne ilustracje zawierały instrukcje dla kucharzy i kelnerów – m.in. jak powinien być ubrany kucharz, jak przygotować stół do konkretnego posiłku, jak nieść a jak nie nieść tacy czy podawać dań…
Ten stolik (już w restauracji) wygląda na przygotowany zgodnie z instrukcją
:-)
Tymczasem tuż przed południem z okazji przekroczenia równika, na statek zawitał Jego Wysokość Neptun ze swoją świtą:
Po wygłoszeniu okolicznościowych formułek, odbył się symboliczny chrzest neofitów – oczywiście wodą prosto z oceanu:
… co udokumentowano odpowiednimi certyfikatami:
Tym razem obyło się bez taplania neofitów w różnego rodzaju dziwnych substancjach oraz obowiązkowej kąpieli w basenie, który później wymagałby porządnego szorowania (a tak również czasami bywało).
Tymczasem minęliśmy pas należących już do Brazylii wysp. Nasza przeprawa przez Atlantyk nieuchronnie dobiega końca
:-)Ląd na horyzoncie:-) Pomijając wcześniejsze wyspy dotarliśmy w końcu do kontynentu. Gorąco jak w piekle. Cumujemy w porcie przemysłowym, skąd portowe autobusy zabiorą nas do terminala pasażerskiego. Ukraińska karta SIM działa więc na lądzie też będę miał Internet, możliwość korzystania z ubera i większe poczucie komfortu. Póki co jest dobrze:-)
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu TapatalkaRecife to jedno z większych miast Brazylii i jednocześnie stolica stanu Pernambuco. Już zbliżając się do portu widać las ciągnących się po horyzont wieżowców:
@tropikey - co do czytania się nie wypowiadam. Mogę tylko powiedzieć, że ja na pewno spędzę dużo czasu w ciągu najbliższych tygodni w jakimś baseniku z dużą ilością bąbelków
:-)
No i znowu siadamy do Twoich podróży zazdroszcząc przygody.
8-) greg2014 napisał:Coś jakby bardzo długi lot w pierwszej klasie do Buenos…chociaż zapewne mój przeszło 2-tygodniowy rejs kosztował taniej lub w przybliżeniu tyle, ile wynosi cena takiego lotu. Taki paradoks…To pochwal się jaki tym razem koszt
;) greg2014 napisał:Wszystkich zainteresowanych tradycyjnie zapraszam za pokład
:-)Płyniemy i czekamy na resztę.
@Pabloo - no jakoś ja z tymi rejsami tak już mam...
:-) Ale pojawiają się coraz częściej inne relacje - np. spod pióra @brzemia więc nie czuję się tak zupełnie osamotniony:-)Jeśli chodzi o koszt samego rejsu to wyniósł on ok. 870 EUR z dopłatą za 1 osobę w kabinie (bez dopłaty byłoby to ok. 690-700 EUR). Standardowa kabina wewnętrzna w taryfie premium komfort z wliczonym pakietem napojów. Od Costy z różnych tytułów dostałem 275 EUR na wydatki na statku, które na pewno się nie zmarnują
:-) Poza napiwkami (10 EUR/noc) nie sądzę, abym cokolwiek dopłacał w trakcie rejsu.
@michzak - rezerwację zakładałem i ustalałem wszystkie szczegóły na jednym z poprzednich rejsów, bezpośrednio na statku. Obsługę serwisową zapewniało polskie biuro, z którym współpracuję od lat (konsultant ze statku przekazał wszystkie dane do Polski i kwestie dot. płatności wg ustalonych stawek załatwiałem już na miejscu).
Zasieg na statku będzie. Statek ma net satelitarny ktory puszczany jest przez wifi dla padazerów. @greg2014 oczywiscie zawyża poziom, nie dosc ze na środku oceanu to jeszcze live !!!!Zniechecasz do starych, nudnych, tradycyjnych relacji po powrocie....Tapniete z telefonu
@brzemia - z tymi pionowymi fotkami chyba nie radzi sobie tapatalk. Poprawię to później z kompa a na przyszłość faktycznie nie ma sensu wrzucać ich z tapatalka. Jak już to z komputera.Bardziej mnie zastanawiają te niewidoczne fotki z pierwszego posta. Są zlinkowane do albumu na gmail jak robiłem to zawsze i nigdy nie było problemów. Dobrze, że wyszło to teraz-musze się z tym trochę podoktoryzowac:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Pisałeś juz kiedys o tym, ale warto odswiezyc info. Napisz jak wyglada procedura nadawania bagażu z domu. Przy lotach lowcost jest to bardzo cenna wiedza. Ps. Ważyleś sie przed wyjazdem? (mala uszczypliwosc w sprawie bufetu)
;)Tapniete z telefonu
@brzemia - bagaż nadaję w ramach jednego z przywilejów w ramach Costa Club więc mnie to nic nie kosztuje. Costa współpracuje z Bagexpress (szczegóły: https://www.bagexpress.eu/en/), którzy z kolei korzystają głównie z UPS. Oni świadczą te usługi komercyjnie ale obawiam się, że zapłata lowcostowi i targanie bagażu ze sobą wyjdzie taniej
:-) No chyba, że chce się nadać 32kg
:-)Co do wagi to mniej więcej panuję nad sytuacją ale rejs jest dla mnie podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze ze względu na to, że kuchnia na statku generalnie jest dobra i człowiek sobie nie folguje. Na szczęście mam hamulec - jestem niespełna 2 miesiące po operacji i mam pewne ograniczenia co do diety więc na pewno nie będę szalał
:-) Ale przy tak długim rejsie standardem jest, że człowieka wraca więcej niż wyjeżdża
:-)
-- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-) -- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-)
@YeahBunny - poprawiłem ponownie linki, mam nadzieję, że teraz będzie OK. Generalnie hosting zdjęć na gmailu wariuję i raz je widać, raz nie widać. Innym razem widać w przeglądarce, nie widać w tapataku...Zmieniłem przeglądarkę, z której pobieram linki do fotek na gmailu. Mam nadzieję, że problem się skończy bo teraz to jeszcze jestem w stanie podmieniać linki ale przy bardziej ograniczonych możliwościach co do neta, może to być niezła zabawa.
Ja jestem ciekawy co ta Barcelona zrobilaby bez turystów. Wg mnie glupie gadanie, cale miasto zyje z turystow i teraz wiele im przeszkadzaja. Nie zrobia test. Zakaz przyjazdu przez miesiąc i zobaczymy czy będą tacy madrzy.... Tapniete z telefonu
Kapitan z każdym się przywitał przy wejściu i zamienił umowne dwa zdania ale spicza żadnego nie wygłosił. Rok temu był znacznie lepszy.To było spotkanie dla gości z apartamentów i z najwyższymi statusami w Costa Club, wyczytywanie osób z najwyższymi osiągami podrozniczymi będzie na ogólnym spotkaniu w teatrze ale nie wiem czy na nie pójdę. Zależy kiedy je zorganizują. Podobnie jak losowanie nagród.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - to chyba z powodu tego makaronu
:-) Poczułem głód i z tego wszystkiego zapomniałem udostępnić folder. Mam nadzieję, że teraz już będzie OK. Tapatalk niestety póki co nie chce współpracować ze statkową siecią. Może się polubią później
:-)
Powiedz mi proszę jak Tobie udaje się nawiązywać kontakt z polakami i załogą i pozyskiwać takie informacje?Ja zazwyczaj przypadkowo dowiaduję się ze ktoś z Pl gdy słyszę rozmowy obok, ewentualnie przy stoliku mamy rokadow przydzielonych.Nie zebym specjalnie szukał rodaków, wole szkolić jezyk i doświadczenia obcojezyczne, ale ilosc pozyskanych informacji przez Ciebie w kilka godzin po wyplynieciu jest spora.A moze ty jesteś tajemniczym klientem? I testujesz rejsy?
;)Tapniete z telefonu
Pana Marcina poznałem przed spotkaniem z kapitanem. Stał w całej kapitańskiej świcie i witał się z każdym wchodzącym. Wieczorem on z kolei mnie zaczepił po teatrze i tak trafiliśmy do baru:-) Podobnie z panią Kamilą w wellness - poszedłem się wysaunować i akurat ona dawała mi w recepcji bransoletkę do drzwi. Przy okazji od niej dowiedziałem się o mechaniku z Polski. Zresztą każdy ma identyfikator z nazwą kraju, z którego pochodzi więc trudno nie zauważyć „Poland” jak z kimś rozmawiasz.A barmani i kelnerzy sami nawiązują kontakt jak coś zamawiasz w barze czy jesteś w restauracji. I zawsze można z nimi pogadać.O liczbę Polaków czy innej interesującej nacji z kolei najłatwiej spytać w recepcji. Akurat wyjaśniałem sprawę kredytu od Costy więc zadałem recepcjonistce jedno pytanie więcej
:-)I tak jakoś to leci:-) Koniec języka za przewodnika:-)
Pilnuję się póki co dzielnie:-) Niektóre rzeczy mam i tak na liście zakazów więc jem je tylko oczami. Ale akurat owoców morza na nie nie ma więc zachowując umiar mogłem popróbować.Co do internetu to jest wolno ale stabilnie. Lepiej niż rok temu. Zapewne technika też poszła do przodu ale moim zdaniem duże znaczenie wtedy miała obecność bardzo dużej liczby dzieci i nastolatków korzystających z pakietu społecznościowego (FB, twitery, komunikatory itp.), który nie ma limitów i jest najrozsądniejszy cenowo. W efekcie jak wszyscy zaczęli intensywnie korzystać to łącze przez dużą część czasu było skutecznie zapchane. Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej.
No jak to, oczywiście, że będzie - występ @greg2014 w finale oceanicznego Voice'a
:DA tak na serio, brałeś kiedyś aktywny udział w tego typu atrakcjach na pokładzie? Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@brzemia - tak, jutro jest planowana impreza równikowa. Ma być Neptun ze świąt, chrzest morski, okolicznościowy bufet i pewnie coś tam jeszcze. Wrzucę parę fotek i krótki komentarz.@tropikey - poza udziałem w jakichś quizach, głównie kibicuję. Zabawa często jest przy tym przednia. Akurat mam trochę samokrytyki i wiem, że śpiewać nie każdy może:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - na pewno chodzi o podatki. To jest traktowane jako usługa a na morzu pewnie np. VAT liczy się inaczej jeśli w ogóle. Co do długości to zgoda ale to chyba nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem:-) Zresztą chodziło mi głównie o żenujące argumenty i to, że w ten sposób można łatwo zrobić krzywdę stewardom, kelnerom czy barmanom.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Przyklad z USA nie zawsze popłaca...Ale tam także potrafił przydażyć mi się short na 20-30% .Oczywiście na następnym rejsie była taka sama górka więc niby wszystko wychodziło na 0 , ale raz , że niesmak zawsze zostawał , a dwa , że system napiwków był jednym z powodów , który przyczynił sie do tego , że zrezygnowałem z tej pracy.
Aaaaa, rzeczywiście piękna wyspa. Bardzo mi się tam podobało. Przewinęła się zresztą ze dwa razy w moich relacjach.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@greg2014 zazdraszam kolejnej wyprawy [emoji106]Czytałem również podczas wyjazdu i czerpałem z informacji z Twoich poprzednich relacji...Pozdrawiam i śledzę również.Wracając niedzielnym wieczornym lotem z Gwadelupy dało się słyszeć sporo polskiej mowy.... @samaki9 jeśli wracałeś Levelem to gdzieś się pewnie minęliśmy ...
@samaki9 w Levelu wracało sporo rodaków...Wasz 747 stał gate obok naszego, jak zauważył @greg2014 Gwadelupa zyskała na popularności wśród Polaków. My tylko 1 dnia podczas tygodniowego pobytu nie spotkaliśmy naszych...
"Wyprowadzanie psow na spacer" to jeden z wielu tutejszych "zawodow" ...funkcjonuje to we wszystkich miastach i miasteczkach ...przyjemnie z pozytecznym ....
Właśnie przeczytałem, że dzisiaj Norwegian sprzedał swoją argentyńską spółkę konkurencji - przewoźnikowi JetSmart Airlines. Ponieważ umowa weszła w życie dzisiaj, wygląda na to, że załapałem się na jeden z ostatnich lotów pod rządami europejskiego właściciela.
greg2014 napisał:Niestety tutaj za wiele nie zobaczyłem. Co prawda 30 minut później była zaplanowana wycieczka ale wyłącznie w języku hiszpańskim.Po mojej wrześniowej wizycie w Concha y Toro koło Santiago, a w zasadzie po spożytych tam trunkach, zacząłem władać hiszpańskim, niczym matador
:DWysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
To są zdjęcia z jednego dnia, czy z dwóch różnych? Pytam, bo na niektórych jest piękne, bezchmurne niebo, a na innych gęsta pierzyna obłoków. Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@tropikey - zasadniczo fotki są z jednego dnia. W ostatnim mailu tylko fotki małej demonstracji i odpływającego statku są z wtorku, pozostałe z poniedziałku. Pogoda w Valpo jest specyficzna. Rano jest zimno, chmury i mgła. We wtorek była nawet krótka mżawka. W ciągu dnia robi się pięknie i bezchmurnie, z temperaturą ponad 25st. A wieczór znów jest zimny. To pewnie kwestia zimnego prądu morskiego. Tak samo było i w poniedziałek i we wtorek.
No właśnie to do mnie dociera. Trochę się odzwyczaiłem. W Valpo zimne poranki nie oznaczały raczej mniej niż 10st:-) Może w Berlinie będzie cieplej to zaliczę szok termiczny na raty:-)
Zresztą do Brazylii dzieli nas już tylko jedna godzina różnicy czasu. Pewnie zaliczymy ją jutrzejszej nocy.
Poza tym pogoda zaczyna coraz bardziej przypominać okołorównikową. Na zewnętrznych pokładach była dzisiaj przysłowiowa „patelnia”. Temperatura ok. 30 st., wilgotność rzędu 80%. Wiatr minimalny – do tego stopnia, że został rozsunięty dach nad jednym z basenów. Ludzi na zewnątrz dzisiaj nie brakowało:
W ramach bufetów tematycznych, dzisiaj przyszedł czas na paellę, krewetki i małże:
I jak tu nie jeść… :-)Pilnuję się póki co dzielnie:-) Niektóre rzeczy mam i tak na liście zakazów więc jem je tylko oczami. Ale akurat owoców morza na niej nie ma więc zachowując umiar mogłem popróbować.
Co do internetu to jest wolno ale stabilnie. Lepiej niż rok temu. Zapewne technika też poszła do przodu ale moim zdaniem duże znaczenie wtedy miała obecność bardzo dużej liczby dzieci i nastolatków korzystających z pakietu społecznościowego (FB, twitery, komunikatory itp.), który nie ma limitów i jest najrozsądniejszy cenowo. W efekcie jak wszyscy zaczęli intensywnie korzystać to łącze przez dużą część czasu było skutecznie zapchane. Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej.Czwarty pod rząd dzień na morzu mija bez wielkich niespodzianek. Ocean dalej spokojny. Pojawił się jakiś wiaterek – daje co najwyżej miłe ochłodzenie niż coś więcej.
Zbliżamy się do równika a jak na okolice okołorównikowe przystało, harmonogram dnia przewiduje obowiązkowy deszczyk. Dzisiaj też się pojawił – w okolicy równie obowiązkowego południa. Pokropiło 15 minut, przegoniło prawie wszystkich z pokładów zewnętrznych po czym równie szybko jak się zaczęło, wszystko wróciło do normy.
Statkowa ekipa wiedziała czego się spodziewać bo basenowy bufet został zabezpieczony przed deszczem prowizorycznym zadaszeniem:
Wieczorem wczorajszego dnia zaliczyłem jeszcze spotkanie dla wszystkich członków Costa Clubu w teatrze, o które wcześniej pojawiło się pytanie w relacji:
Kapitan wygłosił kilka obowiązkowych formułek:
…po czym odbyło się rozdanie okolicznościowych pamiątek dla pasażerów z najwyższą liczbą punktów dla poszczególnych statusów w Costa Clubie:
Pewne poruszenie poruszyła pani z pieskiem :-) Jeśli chodzi o kategorię „Top cruiser” czyli najbardziej doświadczonego pasażera nie podano niestety ani liczby dni spędzonych na morzu ani zaliczonych przez niego rejsów. Z reguły tych drugich jest znacznie powyżej 100…
Poza tym zaliczyłem show w teatrze – mix taneczno-wokalny:
Wpadłem na chwilę na kolejną imprezę (tym razem bal maskowy):
…oraz prezentację nowego statku Costy – Costa Smeralda, która teoretycznie ma zacząć pływać od 21-ego grudnia, ale chyba mało kto w to wierzy (pierwotnie powinien już pływać od jakichś 2-óch miesięcy):
Statek będzie mocno różnił od tego co Costa ma we flocie (również wielkością). Przez pierwsze dwa lata będzie pływał po tzw. zachodnim kółku na Morzu Śródziemnym. Może się kiedyś wybiorę – aczkolwiek bardziej, żeby zobaczyć sam statek niż trasę, którą znam.
Zaraz wybieram się na degustację win, na które dostałem zaproszenie:
A dzisiaj jeszcze w programie całkiem sporo – biała noc, pokaz rzeźbienia w lodzie oraz finał show z udziałem pasażerów „Voice of the Sea”. Przekonam się wkrótce, czy naprawdę śpiewać każdy może…@brzemia - tak, jutro jest planowana impreza równikowa. Ma być Neptun ze świtą, chrzest morski, okolicznościowy bufet i pewnie coś tam jeszcze. Wrzucę parę fotek i krótki komentarz.
@tropikey - poza udziałem w jakichś quizach, głównie kibicuję. Zabawa często jest przy tym przednia. Akurat mam trochę samokrytyki i wiem, że śpiewać nie każdy może:-)
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu TapatalkaDegustacja win przebiegła w miłej atmosferze i towarzystwie :-) Wina oczywiście były tylko włoskie ale to nic zaskakującego ani nowego. W końcu główny slogan Costy to „Włochy na morzu”. Dwa wina białe, dwa czerwone i jedno musujące:
Jak wspominałem, zgodnie z programem dnia, wieczorem w teatrze odbył się finał statkowego „Voice of the Sea”. W ramach wieczorów karaoke, wyłoniono tylko 7-u finalistów, co może wskazywać, że jury nie chciało iść „na ilość”. Reprezentacja była mocno międzynarodowa – można było posłuchać pasażerów z Argentyny, Włoch, Szkocji, Francji i Hiszpanii:
Głosowała jak zwykle widownia:
10 sekund i wszystko było jasne. 49% głosów zdobył Argentyńczyk z Buenos Aires:
Stawiałem na kogoś innego ale miło było posłuchać :-) Od strony realizacyjnej, show było zrobione bardzo profesjonalne a prowadzący konferansjer (cruise director) jest do takich rzeczy dosłownie stworzony.
Późnym wieczorem na pokładzie basenowym zaliczyliśmy jeszcze „La Notte Bianca” czyli jedną z tradycyjnych imprez na statkach Costy:
W sąsiedztwie imprezy, statkowi kucharze (a jednocześnie artyści/rzeźbiarze) zaprezentowali swoje umiejętności rzeźbienia w lodzie. Zaczęło się tradycyjnie od klocków lodu:
Kucharze sprawnie zabrali się do roboty:
A to wynik końcowy:
Zresztą małe arcydzieła z lodu, owoców i warzyw można oglądać codziennie w bufecie – stanowią one element jedynej w swoim rodzaju dekoracji.
Tak na marginesie, w czasie nocnej imprezy przekroczyliśmy równik ale żeby nie było za dużo na jeden raz, obchody z tej okazji przełożono na następny dzień. Będzie to zarazem ostatni z dni na morzu podczas przejścia przez Atlantyk. O tym napiszę trochę później.Jeszcze przed przybyciem Neptuna, miałem okazję zaliczyć krótką statusową wycieczkę po kuchni Costa Pacifica (jednej z czterech – ale największej). Obsługuje ona dwie restauracje główne, w których serwowana jest większość posiłków. Pozostałe kuchnie obsługują bufet dla pasażerów, bufet dla załogi oraz restaurację klubową.
Wycieczka odbyła się w niewielkim gronie a oprowadzał nas Marcin (członek załogi - Polak, o którym wspominałem wcześniej). Zanim przekroczyliśmy jednak kuchenne drzwi, konieczne było założenie właściwych mundurków organizacyjnych:
…po czym wkroczyliśmy do królestwa 150 kucharzy:
W różnych sekcjach kuchni trwały przygotowania dań zarówno do lunchu jak również kończącego się już śniadania:
Sekcja deserów była wyczuwalna z daleka po ilości cukru w powietrzu:
Przy okazji można było zobaczyć ekspozycję jak powinny wyglądać najbardziej popularne dania śniadaniowe – chyba po to, żeby nikomu nie przyszło do głowy przygotować ich inaczej :-)
Ponieważ miałem okazję już widzieć statkową kuchnię (również na Costa Pacifica), tradycyjnie zainteresowałem się tablicami ogłoszeń. Liczne ilustracje zawierały instrukcje dla kucharzy i kelnerów – m.in. jak powinien być ubrany kucharz, jak przygotować stół do konkretnego posiłku, jak nieść a jak nie nieść tacy czy podawać dań…
Ten stolik (już w restauracji) wygląda na przygotowany zgodnie z instrukcją :-)
Tymczasem tuż przed południem z okazji przekroczenia równika, na statek zawitał Jego Wysokość Neptun ze swoją świtą:
Po wygłoszeniu okolicznościowych formułek, odbył się symboliczny chrzest neofitów – oczywiście wodą prosto z oceanu:
… co udokumentowano odpowiednimi certyfikatami:
Tym razem obyło się bez taplania neofitów w różnego rodzaju dziwnych substancjach oraz obowiązkowej kąpieli w basenie, który później wymagałby porządnego szorowania (a tak również czasami bywało).
Tymczasem minęliśmy pas należących już do Brazylii wysp. Nasza przeprawa przez Atlantyk nieuchronnie dobiega końca :-)Ląd na horyzoncie:-) Pomijając wcześniejsze wyspy dotarliśmy w końcu do kontynentu. Gorąco jak w piekle. Cumujemy w porcie przemysłowym, skąd portowe autobusy zabiorą nas do terminala pasażerskiego. Ukraińska karta SIM działa więc na lądzie też będę miał Internet, możliwość korzystania z ubera i większe poczucie komfortu. Póki co jest dobrze:-)
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu TapatalkaRecife to jedno z większych miast Brazylii i jednocześnie stolica stanu Pernambuco. Już zbliżając się do portu widać las ciągnących się po horyzont wieżowców: