Jednym z centralnych punktów miasta jest Plaza O’Higgins otoczona galeriami handlowymi:
Vina del Mar jest znana przede wszystkim z wielu nowoczesnych hoteli, wysokich apartamentowców, kasyn oraz plaż:
Apartamentowa zabudowa sięga w wielu miejscach praktycznie do samej plaży:
Jednym z symboli rozpoznawczych Vina del Mar jest historyczny (pochodzący z końca XIX wieku) dźwig oraz stare nabrzeże przemysłowe (Muelle Vergara), które aktualnie pełni funkcję mola:
Patrząc z mola, w oddali widać kolejną dzielnicę apartamentowo-hotelową Vina del Mar oraz olbrzymie wydmy (Concon Dunes):
Jeszcze rzut oka na Valparaiso z Muelle Vergara:
Na koniec dwa zameczki. Pierwszy to Castillo Wulff zlokalizowany malowniczo nad brzegiem morza:
…oraz położony na pobliskim wzgórzu (trudno go dostrzec zza wieżowców) Castillo Brunet:
Na tym moja krótka wycieczka po Vina del Mar się zakończyła. Miasteczko wygląda nowocześnie ale na pewno nie ma takiego klimatu jak Valparaiso. Wolę jednak Valpo.
Czas wracać do domu:-) Następny post będzie już z Europy.Najdłuższy odcinek trasy już pokonany. Trochę jestem zużyty ale tak to już bywa. Powrotną podróż zacząłem wcześnie rano. Autobus Pullmana już czekał na dworcu w Valparaiso:
Tym razem jechałem wersją z fotelami rozkładanymi do pozycji półleżącej:
Aż dziwne, że na tak krótką trasę wysłali taki autobus… Przejazd do Santiago zajął około 1,5 godziny. Przeniosłem się na „Turbusową” część terminala, gdzie kupiłem bilet na lotnisko (1900 CLP) i pół godziny później byłem na lotnisku w Santiago. Z tego co widziałem po drodze, w trakcie jest bardzo konkretna rozbudowa terminala pasażerskiego, z dodatkowymi pirsami. Wygląda to imponująco.
Do domu wracam Iberią, najpierw lot do Madrytu a później do Berlina, gdzie zatrzymuję się na noc. Jutro Ryanairem wracam do Krakowa.
Odprawa na lot zaczęła się ponad godzinę przed planowanym odlotem:
Trasę obsługiwała wysłużona ale trzymająca poziom maszyna Airbusa – A340-600. Pewnie już niedługo, bo Iberia na tej trasie zaczyna coraz częściej wysyłać nowe A350:
Widoki po wylocie z Santiago były rewelacyjne. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć (nie siedziałem na miejscu przy oknie) ale załączam wykonane parę miesięcy temu, kiedy leciałem do Santiago w przeciwnym kierunku (może nawet tą samą maszyną
:-)):
Lot był jak dla mnie trochę przydługawy (ponad 12 godzin) ale przebiegł sprawnie:
A tymczasem jestem już w Madrycie i czekam w saloniku na wylot do Berlina. Z tego co sprawdziłem pogodę, muszę się przygotować na niezły szok termiczny
:-)No właśnie to do mnie dociera. Trochę się odzwyczaiłem. W Valpo zimne poranki nie oznaczały raczej mniej niż 10st:-) Może w Berlinie będzie cieplej niż w Krakowie to zaliczę szok termiczny na raty:-)Herzlich willkommen
:-)
No niestety w Berlinie zimno. Może nie tak jak pisał wcześniej @brzemia bo na pewno jest kilka stopni na plusie ale do tego mży i jest średnio przyjemnie. Poza tym nie ma palm, kaktusów ani chociaż platanów
:-)
Dotarłem właśnie do hotelu, muszę się trochę zregenerować. Z moich podróży najbardziej nie lubię tych długich lotów – szczególnie na powrocie…
@samaki9, @brzemia – wielkie dzięki
:-)Pobyt w Berlinie był tylko przystankiem technicznym w podróży powrotnej do domu. Dzisiaj rano z niewielkim opóźnieniem wróciłem do Krakowa.
Tym samym moja najdłuższa dotychczas wyprawa (w sumie 36 dni) dobiegła końca. W tym czasie udało się odwiedzić 5 krajów, spędzić mnóstwo dni na morzu, poznać sporo nowych osób i zobaczyć masę nowych miejsc. Przy okazji zaliczyć w sumie kilkanaście tysięcy kilometrów, przekroczyć dwa razy równik, zamoczyć się w dwóch oceanach (chociaż w Pacyfiku tylko symbolicznie), przeprawić przez Andy oraz zobaczyć jak robi się argentyńskie wino.
Czas powoli kończyć tę przydługawą już relację. Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do tego momentu. Jeśli mielibyście jakieś pytania, piszcie śmiało
:-)
@tropikey - co do czytania się nie wypowiadam. Mogę tylko powiedzieć, że ja na pewno spędzę dużo czasu w ciągu najbliższych tygodni w jakimś baseniku z dużą ilością bąbelków
:-)
No i znowu siadamy do Twoich podróży zazdroszcząc przygody.
8-) greg2014 napisał:Coś jakby bardzo długi lot w pierwszej klasie do Buenos…chociaż zapewne mój przeszło 2-tygodniowy rejs kosztował taniej lub w przybliżeniu tyle, ile wynosi cena takiego lotu. Taki paradoks…To pochwal się jaki tym razem koszt
;) greg2014 napisał:Wszystkich zainteresowanych tradycyjnie zapraszam za pokład
:-)Płyniemy i czekamy na resztę.
@Pabloo - no jakoś ja z tymi rejsami tak już mam...
:-) Ale pojawiają się coraz częściej inne relacje - np. spod pióra @brzemia więc nie czuję się tak zupełnie osamotniony:-)Jeśli chodzi o koszt samego rejsu to wyniósł on ok. 870 EUR z dopłatą za 1 osobę w kabinie (bez dopłaty byłoby to ok. 690-700 EUR). Standardowa kabina wewnętrzna w taryfie premium komfort z wliczonym pakietem napojów. Od Costy z różnych tytułów dostałem 275 EUR na wydatki na statku, które na pewno się nie zmarnują
:-) Poza napiwkami (10 EUR/noc) nie sądzę, abym cokolwiek dopłacał w trakcie rejsu.
@michzak - rezerwację zakładałem i ustalałem wszystkie szczegóły na jednym z poprzednich rejsów, bezpośrednio na statku. Obsługę serwisową zapewniało polskie biuro, z którym współpracuję od lat (konsultant ze statku przekazał wszystkie dane do Polski i kwestie dot. płatności wg ustalonych stawek załatwiałem już na miejscu).
Zasieg na statku będzie. Statek ma net satelitarny ktory puszczany jest przez wifi dla padazerów. @greg2014 oczywiscie zawyża poziom, nie dosc ze na środku oceanu to jeszcze live !!!!Zniechecasz do starych, nudnych, tradycyjnych relacji po powrocie....Tapniete z telefonu
@brzemia - z tymi pionowymi fotkami chyba nie radzi sobie tapatalk. Poprawię to później z kompa a na przyszłość faktycznie nie ma sensu wrzucać ich z tapatalka. Jak już to z komputera.Bardziej mnie zastanawiają te niewidoczne fotki z pierwszego posta. Są zlinkowane do albumu na gmail jak robiłem to zawsze i nigdy nie było problemów. Dobrze, że wyszło to teraz-musze się z tym trochę podoktoryzowac:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Pisałeś juz kiedys o tym, ale warto odswiezyc info. Napisz jak wyglada procedura nadawania bagażu z domu. Przy lotach lowcost jest to bardzo cenna wiedza. Ps. Ważyleś sie przed wyjazdem? (mala uszczypliwosc w sprawie bufetu)
;)Tapniete z telefonu
@brzemia - bagaż nadaję w ramach jednego z przywilejów w ramach Costa Club więc mnie to nic nie kosztuje. Costa współpracuje z Bagexpress (szczegóły: https://www.bagexpress.eu/en/), którzy z kolei korzystają głównie z UPS. Oni świadczą te usługi komercyjnie ale obawiam się, że zapłata lowcostowi i targanie bagażu ze sobą wyjdzie taniej
:-) No chyba, że chce się nadać 32kg
:-)Co do wagi to mniej więcej panuję nad sytuacją ale rejs jest dla mnie podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze ze względu na to, że kuchnia na statku generalnie jest dobra i człowiek sobie nie folguje. Na szczęście mam hamulec - jestem niespełna 2 miesiące po operacji i mam pewne ograniczenia co do diety więc na pewno nie będę szalał
:-) Ale przy tak długim rejsie standardem jest, że człowieka wraca więcej niż wyjeżdża
:-)
-- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-) -- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-)
@YeahBunny - poprawiłem ponownie linki, mam nadzieję, że teraz będzie OK. Generalnie hosting zdjęć na gmailu wariuję i raz je widać, raz nie widać. Innym razem widać w przeglądarce, nie widać w tapataku...Zmieniłem przeglądarkę, z której pobieram linki do fotek na gmailu. Mam nadzieję, że problem się skończy bo teraz to jeszcze jestem w stanie podmieniać linki ale przy bardziej ograniczonych możliwościach co do neta, może to być niezła zabawa.
Ja jestem ciekawy co ta Barcelona zrobilaby bez turystów. Wg mnie glupie gadanie, cale miasto zyje z turystow i teraz wiele im przeszkadzaja. Nie zrobia test. Zakaz przyjazdu przez miesiąc i zobaczymy czy będą tacy madrzy.... Tapniete z telefonu
Kapitan z każdym się przywitał przy wejściu i zamienił umowne dwa zdania ale spicza żadnego nie wygłosił. Rok temu był znacznie lepszy.To było spotkanie dla gości z apartamentów i z najwyższymi statusami w Costa Club, wyczytywanie osób z najwyższymi osiągami podrozniczymi będzie na ogólnym spotkaniu w teatrze ale nie wiem czy na nie pójdę. Zależy kiedy je zorganizują. Podobnie jak losowanie nagród.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - to chyba z powodu tego makaronu
:-) Poczułem głód i z tego wszystkiego zapomniałem udostępnić folder. Mam nadzieję, że teraz już będzie OK. Tapatalk niestety póki co nie chce współpracować ze statkową siecią. Może się polubią później
:-)
Powiedz mi proszę jak Tobie udaje się nawiązywać kontakt z polakami i załogą i pozyskiwać takie informacje?Ja zazwyczaj przypadkowo dowiaduję się ze ktoś z Pl gdy słyszę rozmowy obok, ewentualnie przy stoliku mamy rokadow przydzielonych.Nie zebym specjalnie szukał rodaków, wole szkolić jezyk i doświadczenia obcojezyczne, ale ilosc pozyskanych informacji przez Ciebie w kilka godzin po wyplynieciu jest spora.A moze ty jesteś tajemniczym klientem? I testujesz rejsy?
;)Tapniete z telefonu
Pana Marcina poznałem przed spotkaniem z kapitanem. Stał w całej kapitańskiej świcie i witał się z każdym wchodzącym. Wieczorem on z kolei mnie zaczepił po teatrze i tak trafiliśmy do baru:-) Podobnie z panią Kamilą w wellness - poszedłem się wysaunować i akurat ona dawała mi w recepcji bransoletkę do drzwi. Przy okazji od niej dowiedziałem się o mechaniku z Polski. Zresztą każdy ma identyfikator z nazwą kraju, z którego pochodzi więc trudno nie zauważyć „Poland” jak z kimś rozmawiasz.A barmani i kelnerzy sami nawiązują kontakt jak coś zamawiasz w barze czy jesteś w restauracji. I zawsze można z nimi pogadać.O liczbę Polaków czy innej interesującej nacji z kolei najłatwiej spytać w recepcji. Akurat wyjaśniałem sprawę kredytu od Costy więc zadałem recepcjonistce jedno pytanie więcej
:-)I tak jakoś to leci:-) Koniec języka za przewodnika:-)
Pilnuję się póki co dzielnie:-) Niektóre rzeczy mam i tak na liście zakazów więc jem je tylko oczami. Ale akurat owoców morza na nie nie ma więc zachowując umiar mogłem popróbować.Co do internetu to jest wolno ale stabilnie. Lepiej niż rok temu. Zapewne technika też poszła do przodu ale moim zdaniem duże znaczenie wtedy miała obecność bardzo dużej liczby dzieci i nastolatków korzystających z pakietu społecznościowego (FB, twitery, komunikatory itp.), który nie ma limitów i jest najrozsądniejszy cenowo. W efekcie jak wszyscy zaczęli intensywnie korzystać to łącze przez dużą część czasu było skutecznie zapchane. Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej.
No jak to, oczywiście, że będzie - występ @greg2014 w finale oceanicznego Voice'a
:DA tak na serio, brałeś kiedyś aktywny udział w tego typu atrakcjach na pokładzie? Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@brzemia - tak, jutro jest planowana impreza równikowa. Ma być Neptun ze świąt, chrzest morski, okolicznościowy bufet i pewnie coś tam jeszcze. Wrzucę parę fotek i krótki komentarz.@tropikey - poza udziałem w jakichś quizach, głównie kibicuję. Zabawa często jest przy tym przednia. Akurat mam trochę samokrytyki i wiem, że śpiewać nie każdy może:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - na pewno chodzi o podatki. To jest traktowane jako usługa a na morzu pewnie np. VAT liczy się inaczej jeśli w ogóle. Co do długości to zgoda ale to chyba nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem:-) Zresztą chodziło mi głównie o żenujące argumenty i to, że w ten sposób można łatwo zrobić krzywdę stewardom, kelnerom czy barmanom.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Przyklad z USA nie zawsze popłaca...Ale tam także potrafił przydażyć mi się short na 20-30% .Oczywiście na następnym rejsie była taka sama górka więc niby wszystko wychodziło na 0 , ale raz , że niesmak zawsze zostawał , a dwa , że system napiwków był jednym z powodów , który przyczynił sie do tego , że zrezygnowałem z tej pracy.
Aaaaa, rzeczywiście piękna wyspa. Bardzo mi się tam podobało. Przewinęła się zresztą ze dwa razy w moich relacjach.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@greg2014 zazdraszam kolejnej wyprawy [emoji106]Czytałem również podczas wyjazdu i czerpałem z informacji z Twoich poprzednich relacji...Pozdrawiam i śledzę również.Wracając niedzielnym wieczornym lotem z Gwadelupy dało się słyszeć sporo polskiej mowy.... @samaki9 jeśli wracałeś Levelem to gdzieś się pewnie minęliśmy ...
@samaki9 w Levelu wracało sporo rodaków...Wasz 747 stał gate obok naszego, jak zauważył @greg2014 Gwadelupa zyskała na popularności wśród Polaków. My tylko 1 dnia podczas tygodniowego pobytu nie spotkaliśmy naszych...
"Wyprowadzanie psow na spacer" to jeden z wielu tutejszych "zawodow" ...funkcjonuje to we wszystkich miastach i miasteczkach ...przyjemnie z pozytecznym ....
Właśnie przeczytałem, że dzisiaj Norwegian sprzedał swoją argentyńską spółkę konkurencji - przewoźnikowi JetSmart Airlines. Ponieważ umowa weszła w życie dzisiaj, wygląda na to, że załapałem się na jeden z ostatnich lotów pod rządami europejskiego właściciela.
greg2014 napisał:Niestety tutaj za wiele nie zobaczyłem. Co prawda 30 minut później była zaplanowana wycieczka ale wyłącznie w języku hiszpańskim.Po mojej wrześniowej wizycie w Concha y Toro koło Santiago, a w zasadzie po spożytych tam trunkach, zacząłem władać hiszpańskim, niczym matador
:DWysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
To są zdjęcia z jednego dnia, czy z dwóch różnych? Pytam, bo na niektórych jest piękne, bezchmurne niebo, a na innych gęsta pierzyna obłoków. Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@tropikey - zasadniczo fotki są z jednego dnia. W ostatnim mailu tylko fotki małej demonstracji i odpływającego statku są z wtorku, pozostałe z poniedziałku. Pogoda w Valpo jest specyficzna. Rano jest zimno, chmury i mgła. We wtorek była nawet krótka mżawka. W ciągu dnia robi się pięknie i bezchmurnie, z temperaturą ponad 25st. A wieczór znów jest zimny. To pewnie kwestia zimnego prądu morskiego. Tak samo było i w poniedziałek i we wtorek.
No właśnie to do mnie dociera. Trochę się odzwyczaiłem. W Valpo zimne poranki nie oznaczały raczej mniej niż 10st:-) Może w Berlinie będzie cieplej to zaliczę szok termiczny na raty:-)
Jednym z centralnych punktów miasta jest Plaza O’Higgins otoczona galeriami handlowymi:
Vina del Mar jest znana przede wszystkim z wielu nowoczesnych hoteli, wysokich apartamentowców, kasyn oraz plaż:
Apartamentowa zabudowa sięga w wielu miejscach praktycznie do samej plaży:
Jednym z symboli rozpoznawczych Vina del Mar jest historyczny (pochodzący z końca XIX wieku) dźwig oraz stare nabrzeże przemysłowe (Muelle Vergara), które aktualnie pełni funkcję mola:
Patrząc z mola, w oddali widać kolejną dzielnicę apartamentowo-hotelową Vina del Mar oraz olbrzymie wydmy (Concon Dunes):
Jeszcze rzut oka na Valparaiso z Muelle Vergara:
Na koniec dwa zameczki. Pierwszy to Castillo Wulff zlokalizowany malowniczo nad brzegiem morza:
…oraz położony na pobliskim wzgórzu (trudno go dostrzec zza wieżowców) Castillo Brunet:
Na tym moja krótka wycieczka po Vina del Mar się zakończyła. Miasteczko wygląda nowocześnie ale na pewno nie ma takiego klimatu jak Valparaiso. Wolę jednak Valpo.
Czas wracać do domu:-) Następny post będzie już z Europy.Najdłuższy odcinek trasy już pokonany. Trochę jestem zużyty ale tak to już bywa.
Powrotną podróż zacząłem wcześnie rano. Autobus Pullmana już czekał na dworcu w Valparaiso:
Tym razem jechałem wersją z fotelami rozkładanymi do pozycji półleżącej:
Aż dziwne, że na tak krótką trasę wysłali taki autobus…
Przejazd do Santiago zajął około 1,5 godziny. Przeniosłem się na „Turbusową” część terminala, gdzie kupiłem bilet na lotnisko (1900 CLP) i pół godziny później byłem na lotnisku w Santiago. Z tego co widziałem po drodze, w trakcie jest bardzo konkretna rozbudowa terminala pasażerskiego, z dodatkowymi pirsami. Wygląda to imponująco.
Do domu wracam Iberią, najpierw lot do Madrytu a później do Berlina, gdzie zatrzymuję się na noc. Jutro Ryanairem wracam do Krakowa.
Odprawa na lot zaczęła się ponad godzinę przed planowanym odlotem:
Trasę obsługiwała wysłużona ale trzymająca poziom maszyna Airbusa – A340-600. Pewnie już niedługo, bo Iberia na tej trasie zaczyna coraz częściej wysyłać nowe A350:
Widoki po wylocie z Santiago były rewelacyjne. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć (nie siedziałem na miejscu przy oknie) ale załączam wykonane parę miesięcy temu, kiedy leciałem do Santiago w przeciwnym kierunku (może nawet tą samą maszyną :-)):
Lot był jak dla mnie trochę przydługawy (ponad 12 godzin) ale przebiegł sprawnie:
A tymczasem jestem już w Madrycie i czekam w saloniku na wylot do Berlina. Z tego co sprawdziłem pogodę, muszę się przygotować na niezły szok termiczny :-)No właśnie to do mnie dociera. Trochę się odzwyczaiłem. W Valpo zimne poranki nie oznaczały raczej mniej niż 10st:-) Może w Berlinie będzie cieplej niż w Krakowie to zaliczę szok termiczny na raty:-)Herzlich willkommen :-)
No niestety w Berlinie zimno. Może nie tak jak pisał wcześniej @brzemia bo na pewno jest kilka stopni na plusie ale do tego mży i jest średnio przyjemnie. Poza tym nie ma palm, kaktusów ani chociaż platanów :-)
Dotarłem właśnie do hotelu, muszę się trochę zregenerować. Z moich podróży najbardziej nie lubię tych długich lotów – szczególnie na powrocie…
@samaki9, @brzemia – wielkie dzięki :-)Pobyt w Berlinie był tylko przystankiem technicznym w podróży powrotnej do domu. Dzisiaj rano z niewielkim opóźnieniem wróciłem do Krakowa.
Tym samym moja najdłuższa dotychczas wyprawa (w sumie 36 dni) dobiegła końca.
W tym czasie udało się odwiedzić 5 krajów, spędzić mnóstwo dni na morzu, poznać sporo nowych osób i zobaczyć masę nowych miejsc. Przy okazji zaliczyć w sumie kilkanaście tysięcy kilometrów, przekroczyć dwa razy równik, zamoczyć się w dwóch oceanach (chociaż w Pacyfiku tylko symbolicznie), przeprawić przez Andy oraz zobaczyć jak robi się argentyńskie wino.
Czas powoli kończyć tę przydługawą już relację. Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do tego momentu.
Jeśli mielibyście jakieś pytania, piszcie śmiało :-)