Bezpośrednie przy tarasie w niedawno odnowionym Palacio Baburizza zlokalizowane jest muzeum sztuki miejskiej:
Kolejny taras widokowy, który warto zobaczyć to Passeo Atkinson na wzgórzu Concepcion:
Można do niego dotrzeć windą Concepcion. Uwagę przyciąga dosłownie wiszący nad poniższym placem hotel Brighton:
Z tarasu roztacza się piękny widok na znajdujący się wspomniany plac:
…który z dołu wygląda tak:
Jak wspominałem w jednym z poprzednich postów, jedną z najbardziej reprezentacyjnych ulic miasta jest Avenida Brasil ze szpalerem palm, przy której znajduje się łuk triumfalny i masa pomników:
Jednym z najładniejszych budynków przy tej ulicy (nie licząc pomazanej napisami i oklejonej ulotkami biblioteki) jest Palacio Polanco:
Z kolei przy końcu alei można zobaczyć Mercado Cardonal - targ owocowo-warzywny, na którego piętrze zlokalizowane są niewielkie knajpki:
Co ciekawe, jednostką handlową niektórych owoców (np. pomarańczy czy cytryn) jest tutaj całkiem spory worek:
Warto jeszcze wspomnieć o miejskiej galerii sztuki (w okolicach windy Espiritu Santu na wzgórze Bellavista) :
Na koniec kilka zdjęć na miasto wykonanych ze wspomnianych tarasów widokowych na miejskich wzgórzach:
Pisząc o Buenos Aires wspominałem o gigantycznym fikusie obok Teatro Colon. Valparaiso ma niewiele mniejszy okaz – znajduje się na Plaza Simon Bolivar, w okolicy katedry:
Przed wyjazdem natknąłem się na jeszcze jedną, tym razem nieliczną demonstrację:
Wszystko odbywało się w spokoju, policja była obecna na dość dużym dystansie. W miarę szybko i sprawnie ulotniłem się tego z miejsca.
Gdy wróciłem do hotelu, akurat cumujący dotychczas za moim oknem Viking Sun odpływał siną w dal:
Z ciekawości popatrzyłem na jego trasę. Spędził on w porcie w sumie 3 dni. Jest w trakcie bardzo długiego rejsu (127 dni) z Londynu do Los Angeles, wokół Ameryki Południowej. Piękna trasa…@tropikey - zasadniczo fotki są z jednego dnia. W ostatnim mailu tylko fotki małej demonstracji i odpływającego statku są z wtorku, pozostałe z poniedziałku. Pogoda w Valpo jest specyficzna. Rano jest zimno, chmury i mgła. We wtorek była nawet krótka mżawka. W ciągu dnia robi się pięknie i bezchmurnie, z temperaturą ponad 25st. A wieczór znów jest zimny. To pewnie kwestia zimnego prądu morskiego. Tak samo było i w poniedziałek i we wtorek.Pisząc o Valpo, nie sposób nie wspomnieć o tutejszej komunikacji.
Zacząć wypada od wiekowych trolejbusów, które można jeszcze spotkać na ulicach miasta. System trolejbusowy nie jest jakoś specjalnie rozwinięty ale uwagę przyciągają niemalże zabytkowe pojazdy. Wśród nich do dziś jeździ kilka egzemplarzy Pullmanów z połowy lat 40-ych. Przejazd kosztuje 300 CLP, reguluje się go wyłącznie gotówką przy wejściu:
Valparaiso to miasto wielopiętrowe, gdzie tradycyjne środki komunikacji raczej nie spełnią swojego zadania. Sprawę ułatwia kilkanaście funkcjonujących wind miejskich – podobnych do tych z Salvador de Bahia. Każda z nich ma swoją nazwę i stawkę – zwykle 100 lub 300 CLP (czasami jazda w dół jest tańsza). Co ciekawe, wiele spośród tych wind ma ponad 100 lat:
Zresztą dawniej miejskich wind było znacznie więcej – ponad 30. Dzisiaj w niektórych miejscach można zobaczyć ich pozostałości:
Kolejnym środkiem komunikacji jest metro. Jest to kolejka łącząca Valpo z Vina del Mar oraz pobliskimi miejscowościami. W Valparaiso ma ona formę naziemną, w Vina de Mar przypomina typowe metro. Aby z niej skorzystać niezbędne jest nabycie dedykowanej dla tego środka transportu karty (koszt 1500 CLP):
Kartę doładowuje się dowolną kwotą, którą należy „odbić” na bramkach przy wejściu i wyjściu ze stacji. Na każdej stacji są również urządzenia do szybkiego sprawdzenia salda:
Same wagoniki niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniają:
Metro kursuje co kilka minut, koszt uzależniony jest od długości trasy oraz godziny (są wyróżnione godziny szczytu – podobnie jak w metrze w Santiago). Generalnie należy przyjąć, że na krótszych odcinkach (np. Valpo-Vina del Mar) jest to ok. 500 CLP +/- 150 CLP.
Uzupełnieniem jest system autobusów, które można spotkać dosłownie na każdym kroku. Płatność wyłącznie gotówką, przy wejściu oraz na przedniej szybie każdego pojazdu można znaleźć informację o obowiązujących stawkach:
Ostatnim, dość oryginalnym środkiem transportu jest połączenie taksówki i autobusu. Są to samochody osobowe z tablicami oznaczającymi numer trasy, dla których są wyznaczone specjalne przystanki. Obsługują one mniej popularne trasy oraz zapewniają dojazd na wzgórza, na które tradycyjne autobusy nie miałyby szans wyjechać:
Ceny obowiązujące w tym środku transportu są nieco wyższe niż w autobusach. Informacja o stawce jest umieszczona podobnie jak w autobusach za przednią szybą lub na bocznych drzwiach samochodu.
Generalnie do zwiedzania samego Valpo w zupełności wystarcza korzystanie z wind z ewentualnym wspomaganiem trolejbusu/metra. Z kolei najszybszy przejazd do Vina del Mar zapewnia metro. Z pozostałych środków komunikacji nie miałem w ogóle potrzeby korzystać.Siedzę już w saloniku na lotnisku z Santiago i nadrabiam zaległości w relacji, żeby znowu była „live”:-)
Jeszcze kilka zdjęć z okolic niewielkiej plaży w Valparaiso położonej w okolicy stacji metra Baron:
Pomimo, że w ciągu dnia (a szczególnie po południu) było bardzo ciepło, wręcz upalnie, woda jest lodowata. Amatorów kąpieli raczej brakowało chociaż co jakiś czas pojawiał się jakiś śmiałek.
Na początku plaży straszy jakiś rdzewiejący i zarastający wodorostami wrak:
Jest to sporo pelikanów:
…oraz kilka kolonii lwów morskich. Swoją drogą na tę wysoką konstrukcję są one chyba w stanie dostać się tylko w trakcie przypływu (?):
Wokół pływają osobniki, które się chyba spóźniły na swoją plażę
:-) Co chwilę któryś próbuje wskoczyć ale jest bez szans:
Nieco dalej (w kierunku Vina del Mar) jest zlokalizowana druga (nieco większa) plaża oraz targ rybny ale wizytę tam już sobie odpuściłem.Siedzę już w samolocie do Madrytu ale czekając na odlot wysyłam ostatnią część mojej relacji z pobytu w Chile.
Na koniec pobytu w Valparaiso wybrałem się jeszcze do pobliskiego Vina del Mar. Dojazd metrem zajmuje raptem ok. 20 minut.
Podobno Vina del Mar to takie nowoczesne Valparaiso. Jest to również miasto „na wzgórzach” położone przy brzegu morza ale bardziej współczesne, bez wad „starego” Valparaiso.
Faktycznie, ulice w mieście są szerokie, ruch dużo większy i mówiąc szczerze zabudowa rzeczywiście przypomina nowe miasto:
Chociaż w Vina de Mar jest tego dużo mniej, nie brakuje również klimatów Valpo, np. bandu prezentującego krótki repertuar na ulicy w czasie czerwonego światła
:-):
Starszych albo udających starsze budynków w odróżnieniu do Valpo jest tutaj jak na lekarstwo, np. kościół Matki Boskiej Bolesnej położony przy stacji metra:
…oraz Club del Vina del Mar pełniący głównie funkcje kulturalne (są w nim organizowane przede wszystkim koncerty filharmoniczne):
Warto wspomnieć jeszcze Palacio Carrasco – kolejny obiekt kulturalny w mieście:
Samo centrum miasta wygląda bardziej „normalnie” w porównaniu z Valparaiso. Oczywiście pomnikom również tutaj nie dano spokoju:
Większość sklepów ma otwarte wystawy i witryny chociaż nie jest to regułą. Na przykład obok siebie sąsiadują bank z typową szklaną elewacją z innym – zabunkrowanym jak w środku wojny:
@tropikey - co do czytania się nie wypowiadam. Mogę tylko powiedzieć, że ja na pewno spędzę dużo czasu w ciągu najbliższych tygodni w jakimś baseniku z dużą ilością bąbelków
:-)
No i znowu siadamy do Twoich podróży zazdroszcząc przygody.
8-) greg2014 napisał:Coś jakby bardzo długi lot w pierwszej klasie do Buenos…chociaż zapewne mój przeszło 2-tygodniowy rejs kosztował taniej lub w przybliżeniu tyle, ile wynosi cena takiego lotu. Taki paradoks…To pochwal się jaki tym razem koszt
;) greg2014 napisał:Wszystkich zainteresowanych tradycyjnie zapraszam za pokład
:-)Płyniemy i czekamy na resztę.
@Pabloo - no jakoś ja z tymi rejsami tak już mam...
:-) Ale pojawiają się coraz częściej inne relacje - np. spod pióra @brzemia więc nie czuję się tak zupełnie osamotniony:-)Jeśli chodzi o koszt samego rejsu to wyniósł on ok. 870 EUR z dopłatą za 1 osobę w kabinie (bez dopłaty byłoby to ok. 690-700 EUR). Standardowa kabina wewnętrzna w taryfie premium komfort z wliczonym pakietem napojów. Od Costy z różnych tytułów dostałem 275 EUR na wydatki na statku, które na pewno się nie zmarnują
:-) Poza napiwkami (10 EUR/noc) nie sądzę, abym cokolwiek dopłacał w trakcie rejsu.
@michzak - rezerwację zakładałem i ustalałem wszystkie szczegóły na jednym z poprzednich rejsów, bezpośrednio na statku. Obsługę serwisową zapewniało polskie biuro, z którym współpracuję od lat (konsultant ze statku przekazał wszystkie dane do Polski i kwestie dot. płatności wg ustalonych stawek załatwiałem już na miejscu).
Zasieg na statku będzie. Statek ma net satelitarny ktory puszczany jest przez wifi dla padazerów. @greg2014 oczywiscie zawyża poziom, nie dosc ze na środku oceanu to jeszcze live !!!!Zniechecasz do starych, nudnych, tradycyjnych relacji po powrocie....Tapniete z telefonu
@brzemia - z tymi pionowymi fotkami chyba nie radzi sobie tapatalk. Poprawię to później z kompa a na przyszłość faktycznie nie ma sensu wrzucać ich z tapatalka. Jak już to z komputera.Bardziej mnie zastanawiają te niewidoczne fotki z pierwszego posta. Są zlinkowane do albumu na gmail jak robiłem to zawsze i nigdy nie było problemów. Dobrze, że wyszło to teraz-musze się z tym trochę podoktoryzowac:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Pisałeś juz kiedys o tym, ale warto odswiezyc info. Napisz jak wyglada procedura nadawania bagażu z domu. Przy lotach lowcost jest to bardzo cenna wiedza. Ps. Ważyleś sie przed wyjazdem? (mala uszczypliwosc w sprawie bufetu)
;)Tapniete z telefonu
@brzemia - bagaż nadaję w ramach jednego z przywilejów w ramach Costa Club więc mnie to nic nie kosztuje. Costa współpracuje z Bagexpress (szczegóły: https://www.bagexpress.eu/en/), którzy z kolei korzystają głównie z UPS. Oni świadczą te usługi komercyjnie ale obawiam się, że zapłata lowcostowi i targanie bagażu ze sobą wyjdzie taniej
:-) No chyba, że chce się nadać 32kg
:-)Co do wagi to mniej więcej panuję nad sytuacją ale rejs jest dla mnie podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze ze względu na to, że kuchnia na statku generalnie jest dobra i człowiek sobie nie folguje. Na szczęście mam hamulec - jestem niespełna 2 miesiące po operacji i mam pewne ograniczenia co do diety więc na pewno nie będę szalał
:-) Ale przy tak długim rejsie standardem jest, że człowieka wraca więcej niż wyjeżdża
:-)
-- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-) -- 17 Lis 2019 17:01 -- @cart - dobrze wiedzieć:-)Mam nadzieję, że się spotkamy wcześniej niż ostatniego dnia:-)
@YeahBunny - poprawiłem ponownie linki, mam nadzieję, że teraz będzie OK. Generalnie hosting zdjęć na gmailu wariuję i raz je widać, raz nie widać. Innym razem widać w przeglądarce, nie widać w tapataku...Zmieniłem przeglądarkę, z której pobieram linki do fotek na gmailu. Mam nadzieję, że problem się skończy bo teraz to jeszcze jestem w stanie podmieniać linki ale przy bardziej ograniczonych możliwościach co do neta, może to być niezła zabawa.
Ja jestem ciekawy co ta Barcelona zrobilaby bez turystów. Wg mnie glupie gadanie, cale miasto zyje z turystow i teraz wiele im przeszkadzaja. Nie zrobia test. Zakaz przyjazdu przez miesiąc i zobaczymy czy będą tacy madrzy.... Tapniete z telefonu
Kapitan z każdym się przywitał przy wejściu i zamienił umowne dwa zdania ale spicza żadnego nie wygłosił. Rok temu był znacznie lepszy.To było spotkanie dla gości z apartamentów i z najwyższymi statusami w Costa Club, wyczytywanie osób z najwyższymi osiągami podrozniczymi będzie na ogólnym spotkaniu w teatrze ale nie wiem czy na nie pójdę. Zależy kiedy je zorganizują. Podobnie jak losowanie nagród.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - to chyba z powodu tego makaronu
:-) Poczułem głód i z tego wszystkiego zapomniałem udostępnić folder. Mam nadzieję, że teraz już będzie OK. Tapatalk niestety póki co nie chce współpracować ze statkową siecią. Może się polubią później
:-)
Powiedz mi proszę jak Tobie udaje się nawiązywać kontakt z polakami i załogą i pozyskiwać takie informacje?Ja zazwyczaj przypadkowo dowiaduję się ze ktoś z Pl gdy słyszę rozmowy obok, ewentualnie przy stoliku mamy rokadow przydzielonych.Nie zebym specjalnie szukał rodaków, wole szkolić jezyk i doświadczenia obcojezyczne, ale ilosc pozyskanych informacji przez Ciebie w kilka godzin po wyplynieciu jest spora.A moze ty jesteś tajemniczym klientem? I testujesz rejsy?
;)Tapniete z telefonu
Pana Marcina poznałem przed spotkaniem z kapitanem. Stał w całej kapitańskiej świcie i witał się z każdym wchodzącym. Wieczorem on z kolei mnie zaczepił po teatrze i tak trafiliśmy do baru:-) Podobnie z panią Kamilą w wellness - poszedłem się wysaunować i akurat ona dawała mi w recepcji bransoletkę do drzwi. Przy okazji od niej dowiedziałem się o mechaniku z Polski. Zresztą każdy ma identyfikator z nazwą kraju, z którego pochodzi więc trudno nie zauważyć „Poland” jak z kimś rozmawiasz.A barmani i kelnerzy sami nawiązują kontakt jak coś zamawiasz w barze czy jesteś w restauracji. I zawsze można z nimi pogadać.O liczbę Polaków czy innej interesującej nacji z kolei najłatwiej spytać w recepcji. Akurat wyjaśniałem sprawę kredytu od Costy więc zadałem recepcjonistce jedno pytanie więcej
:-)I tak jakoś to leci:-) Koniec języka za przewodnika:-)
Pilnuję się póki co dzielnie:-) Niektóre rzeczy mam i tak na liście zakazów więc jem je tylko oczami. Ale akurat owoców morza na nie nie ma więc zachowując umiar mogłem popróbować.Co do internetu to jest wolno ale stabilnie. Lepiej niż rok temu. Zapewne technika też poszła do przodu ale moim zdaniem duże znaczenie wtedy miała obecność bardzo dużej liczby dzieci i nastolatków korzystających z pakietu społecznościowego (FB, twitery, komunikatory itp.), który nie ma limitów i jest najrozsądniejszy cenowo. W efekcie jak wszyscy zaczęli intensywnie korzystać to łącze przez dużą część czasu było skutecznie zapchane. Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej.
No jak to, oczywiście, że będzie - występ @greg2014 w finale oceanicznego Voice'a
:DA tak na serio, brałeś kiedyś aktywny udział w tego typu atrakcjach na pokładzie? Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@brzemia - tak, jutro jest planowana impreza równikowa. Ma być Neptun ze świąt, chrzest morski, okolicznościowy bufet i pewnie coś tam jeszcze. Wrzucę parę fotek i krótki komentarz.@tropikey - poza udziałem w jakichś quizach, głównie kibicuję. Zabawa często jest przy tym przednia. Akurat mam trochę samokrytyki i wiem, że śpiewać nie każdy może:-)Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@brzemia - na pewno chodzi o podatki. To jest traktowane jako usługa a na morzu pewnie np. VAT liczy się inaczej jeśli w ogóle. Co do długości to zgoda ale to chyba nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem:-) Zresztą chodziło mi głównie o żenujące argumenty i to, że w ten sposób można łatwo zrobić krzywdę stewardom, kelnerom czy barmanom.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Przyklad z USA nie zawsze popłaca...Ale tam także potrafił przydażyć mi się short na 20-30% .Oczywiście na następnym rejsie była taka sama górka więc niby wszystko wychodziło na 0 , ale raz , że niesmak zawsze zostawał , a dwa , że system napiwków był jednym z powodów , który przyczynił sie do tego , że zrezygnowałem z tej pracy.
Aaaaa, rzeczywiście piękna wyspa. Bardzo mi się tam podobało. Przewinęła się zresztą ze dwa razy w moich relacjach.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@greg2014 zazdraszam kolejnej wyprawy [emoji106]Czytałem również podczas wyjazdu i czerpałem z informacji z Twoich poprzednich relacji...Pozdrawiam i śledzę również.Wracając niedzielnym wieczornym lotem z Gwadelupy dało się słyszeć sporo polskiej mowy.... @samaki9 jeśli wracałeś Levelem to gdzieś się pewnie minęliśmy ...
@samaki9 w Levelu wracało sporo rodaków...Wasz 747 stał gate obok naszego, jak zauważył @greg2014 Gwadelupa zyskała na popularności wśród Polaków. My tylko 1 dnia podczas tygodniowego pobytu nie spotkaliśmy naszych...
"Wyprowadzanie psow na spacer" to jeden z wielu tutejszych "zawodow" ...funkcjonuje to we wszystkich miastach i miasteczkach ...przyjemnie z pozytecznym ....
Właśnie przeczytałem, że dzisiaj Norwegian sprzedał swoją argentyńską spółkę konkurencji - przewoźnikowi JetSmart Airlines. Ponieważ umowa weszła w życie dzisiaj, wygląda na to, że załapałem się na jeden z ostatnich lotów pod rządami europejskiego właściciela.
greg2014 napisał:Niestety tutaj za wiele nie zobaczyłem. Co prawda 30 minut później była zaplanowana wycieczka ale wyłącznie w języku hiszpańskim.Po mojej wrześniowej wizycie w Concha y Toro koło Santiago, a w zasadzie po spożytych tam trunkach, zacząłem władać hiszpańskim, niczym matador
:DWysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
To są zdjęcia z jednego dnia, czy z dwóch różnych? Pytam, bo na niektórych jest piękne, bezchmurne niebo, a na innych gęsta pierzyna obłoków. Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
@tropikey - zasadniczo fotki są z jednego dnia. W ostatnim mailu tylko fotki małej demonstracji i odpływającego statku są z wtorku, pozostałe z poniedziałku. Pogoda w Valpo jest specyficzna. Rano jest zimno, chmury i mgła. We wtorek była nawet krótka mżawka. W ciągu dnia robi się pięknie i bezchmurnie, z temperaturą ponad 25st. A wieczór znów jest zimny. To pewnie kwestia zimnego prądu morskiego. Tak samo było i w poniedziałek i we wtorek.
No właśnie to do mnie dociera. Trochę się odzwyczaiłem. W Valpo zimne poranki nie oznaczały raczej mniej niż 10st:-) Może w Berlinie będzie cieplej to zaliczę szok termiczny na raty:-)
Bezpośrednie przy tarasie w niedawno odnowionym Palacio Baburizza zlokalizowane jest muzeum sztuki miejskiej:
Kolejny taras widokowy, który warto zobaczyć to Passeo Atkinson na wzgórzu Concepcion:
Można do niego dotrzeć windą Concepcion. Uwagę przyciąga dosłownie wiszący nad poniższym placem hotel Brighton:
Z tarasu roztacza się piękny widok na znajdujący się wspomniany plac:
…który z dołu wygląda tak:
Jak wspominałem w jednym z poprzednich postów, jedną z najbardziej reprezentacyjnych ulic miasta jest Avenida Brasil ze szpalerem palm, przy której znajduje się łuk triumfalny i masa pomników:
Jednym z najładniejszych budynków przy tej ulicy (nie licząc pomazanej napisami i oklejonej ulotkami biblioteki) jest Palacio Polanco:
Z kolei przy końcu alei można zobaczyć Mercado Cardonal - targ owocowo-warzywny, na którego piętrze zlokalizowane są niewielkie knajpki:
Co ciekawe, jednostką handlową niektórych owoców (np. pomarańczy czy cytryn) jest tutaj całkiem spory worek:
Warto jeszcze wspomnieć o miejskiej galerii sztuki (w okolicach windy Espiritu Santu na wzgórze Bellavista) :
Na koniec kilka zdjęć na miasto wykonanych ze wspomnianych tarasów widokowych na miejskich wzgórzach:
Pisząc o Buenos Aires wspominałem o gigantycznym fikusie obok Teatro Colon. Valparaiso ma niewiele mniejszy okaz – znajduje się na Plaza Simon Bolivar, w okolicy katedry:
Przed wyjazdem natknąłem się na jeszcze jedną, tym razem nieliczną demonstrację:
Wszystko odbywało się w spokoju, policja była obecna na dość dużym dystansie. W miarę szybko i sprawnie ulotniłem się tego z miejsca.
Gdy wróciłem do hotelu, akurat cumujący dotychczas za moim oknem Viking Sun odpływał siną w dal:
Z ciekawości popatrzyłem na jego trasę. Spędził on w porcie w sumie 3 dni. Jest w trakcie bardzo długiego rejsu (127 dni) z Londynu do Los Angeles, wokół Ameryki Południowej. Piękna trasa…@tropikey - zasadniczo fotki są z jednego dnia. W ostatnim mailu tylko fotki małej demonstracji i odpływającego statku są z wtorku, pozostałe z poniedziałku. Pogoda w Valpo jest specyficzna. Rano jest zimno, chmury i mgła. We wtorek była nawet krótka mżawka. W ciągu dnia robi się pięknie i bezchmurnie, z temperaturą ponad 25st. A wieczór znów jest zimny. To pewnie kwestia zimnego prądu morskiego. Tak samo było i w poniedziałek i we wtorek.Pisząc o Valpo, nie sposób nie wspomnieć o tutejszej komunikacji.
Zacząć wypada od wiekowych trolejbusów, które można jeszcze spotkać na ulicach miasta. System trolejbusowy nie jest jakoś specjalnie rozwinięty ale uwagę przyciągają niemalże zabytkowe pojazdy. Wśród nich do dziś jeździ kilka egzemplarzy Pullmanów z połowy lat 40-ych. Przejazd kosztuje 300 CLP, reguluje się go wyłącznie gotówką przy wejściu:
Valparaiso to miasto wielopiętrowe, gdzie tradycyjne środki komunikacji raczej nie spełnią swojego zadania. Sprawę ułatwia kilkanaście funkcjonujących wind miejskich – podobnych do tych z Salvador de Bahia. Każda z nich ma swoją nazwę i stawkę – zwykle 100 lub 300 CLP (czasami jazda w dół jest tańsza). Co ciekawe, wiele spośród tych wind ma ponad 100 lat:
Zresztą dawniej miejskich wind było znacznie więcej – ponad 30. Dzisiaj w niektórych miejscach można zobaczyć ich pozostałości:
Kolejnym środkiem komunikacji jest metro. Jest to kolejka łącząca Valpo z Vina del Mar oraz pobliskimi miejscowościami. W Valparaiso ma ona formę naziemną, w Vina de Mar przypomina typowe metro. Aby z niej skorzystać niezbędne jest nabycie dedykowanej dla tego środka transportu karty (koszt 1500 CLP):
Kartę doładowuje się dowolną kwotą, którą należy „odbić” na bramkach przy wejściu i wyjściu ze stacji. Na każdej stacji są również urządzenia do szybkiego sprawdzenia salda:
Same wagoniki niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniają:
Metro kursuje co kilka minut, koszt uzależniony jest od długości trasy oraz godziny (są wyróżnione godziny szczytu – podobnie jak w metrze w Santiago). Generalnie należy przyjąć, że na krótszych odcinkach (np. Valpo-Vina del Mar) jest to ok. 500 CLP +/- 150 CLP.
Uzupełnieniem jest system autobusów, które można spotkać dosłownie na każdym kroku. Płatność wyłącznie gotówką, przy wejściu oraz na przedniej szybie każdego pojazdu można znaleźć informację o obowiązujących stawkach:
Ostatnim, dość oryginalnym środkiem transportu jest połączenie taksówki i autobusu. Są to samochody osobowe z tablicami oznaczającymi numer trasy, dla których są wyznaczone specjalne przystanki. Obsługują one mniej popularne trasy oraz zapewniają dojazd na wzgórza, na które tradycyjne autobusy nie miałyby szans wyjechać:
Ceny obowiązujące w tym środku transportu są nieco wyższe niż w autobusach. Informacja o stawce jest umieszczona podobnie jak w autobusach za przednią szybą lub na bocznych drzwiach samochodu.
Generalnie do zwiedzania samego Valpo w zupełności wystarcza korzystanie z wind z ewentualnym wspomaganiem trolejbusu/metra. Z kolei najszybszy przejazd do Vina del Mar zapewnia metro. Z pozostałych środków komunikacji nie miałem w ogóle potrzeby korzystać.Siedzę już w saloniku na lotnisku z Santiago i nadrabiam zaległości w relacji, żeby znowu była „live”:-)
Jeszcze kilka zdjęć z okolic niewielkiej plaży w Valparaiso położonej w okolicy stacji metra Baron:
Pomimo, że w ciągu dnia (a szczególnie po południu) było bardzo ciepło, wręcz upalnie, woda jest lodowata. Amatorów kąpieli raczej brakowało chociaż co jakiś czas pojawiał się jakiś śmiałek.
Na początku plaży straszy jakiś rdzewiejący i zarastający wodorostami wrak:
Jest to sporo pelikanów:
…oraz kilka kolonii lwów morskich. Swoją drogą na tę wysoką konstrukcję są one chyba w stanie dostać się tylko w trakcie przypływu (?):
Wokół pływają osobniki, które się chyba spóźniły na swoją plażę :-) Co chwilę któryś próbuje wskoczyć ale jest bez szans:
Nieco dalej (w kierunku Vina del Mar) jest zlokalizowana druga (nieco większa) plaża oraz targ rybny ale wizytę tam już sobie odpuściłem.Siedzę już w samolocie do Madrytu ale czekając na odlot wysyłam ostatnią część mojej relacji z pobytu w Chile.
Na koniec pobytu w Valparaiso wybrałem się jeszcze do pobliskiego Vina del Mar. Dojazd metrem zajmuje raptem ok. 20 minut.
Podobno Vina del Mar to takie nowoczesne Valparaiso. Jest to również miasto „na wzgórzach” położone przy brzegu morza ale bardziej współczesne, bez wad „starego” Valparaiso.
Faktycznie, ulice w mieście są szerokie, ruch dużo większy i mówiąc szczerze zabudowa rzeczywiście przypomina nowe miasto:
Chociaż w Vina de Mar jest tego dużo mniej, nie brakuje również klimatów Valpo, np. bandu prezentującego krótki repertuar na ulicy w czasie czerwonego światła :-):
Starszych albo udających starsze budynków w odróżnieniu do Valpo jest tutaj jak na lekarstwo, np. kościół Matki Boskiej Bolesnej położony przy stacji metra:
…oraz Club del Vina del Mar pełniący głównie funkcje kulturalne (są w nim organizowane przede wszystkim koncerty filharmoniczne):
Warto wspomnieć jeszcze Palacio Carrasco – kolejny obiekt kulturalny w mieście:
Samo centrum miasta wygląda bardziej „normalnie” w porównaniu z Valparaiso. Oczywiście pomnikom również tutaj nie dano spokoju:
Większość sklepów ma otwarte wystawy i witryny chociaż nie jest to regułą. Na przykład obok siebie sąsiadują bank z typową szklaną elewacją z innym – zabunkrowanym jak w środku wojny: