0
greg2014 31 maja 2018 16:34
Image

W tej okolicy znajduje się również duży staw miejski z fontanną:

Image

…wokół którego można znaleźć pozostałe budynki Muzeum KODE, w tym ten, w którym można zobaczyć zbiór dzieł Muncha:

Image

Uwagę przyciąga również znajdujący się w okolicy budynek teatru (Den Nationale Scene):

Image

…przed którym można zobaczyć kilka pomników, w tym Henrika Ibsena. Jak dla mnie Ibsen jest tutaj wyraźnie czymś poruszony lub przerażony…czyżby jakąś sztuką wystawianą w teatrze ? :-)

Image

Cały czas pozostając w tej samej okolicy, nie sposób nie zauważyć również znajdującego się na wzniesieniu ceglanego kościoła św. Jana:

Image

Spacerując po Bergen cały czas słyszałem dochodzący ze wszystkich stron dźwięk werbli. Akurat będąc w okolicy kościoła św. Jana wyjaśniło się skąd on pochodzi. Otóż akurat w tym dniu, w Bergen obchodzone było święto kadetów (skautów), którego kulminacją jest przemarsz iluś oddziałów chłopców i dziewcząt przez miasto (przy dźwięku werbli oczywiście) uzbrojonych w halabardy, muszkiety, kusze, łuki lub jeszcze coś innego na centralny plac w okolicy Byparken. Święto to jest organizowane raz na 4 lata i ma swoje korzenie w historii miasta.

Pierwszą taką drużynę spotkałem w okolicy kościoła św. Jana:

Image

Z czasem na plac dochodziły maszerujące z różnych stron miasta kolejne oddziały – każda ze swoim sztandarem oraz w innym umundurowaniu – przy warkocie werbli oczywiście. Aktualnie w Bergen jest 12 zespołów chłopięcych i 3 dla dziewcząt więc zajęło to trochę czasu:

Image

Image

Image

Image

Imprezę zamykał konkurs (turniej ?) werblistów, którzy prezentowali swoje umiejętności na scenie oceniani przez jury.

Ze względu na ograniczenia czasowe opuściłem imprezę skautów i wybrałem się jeszcze w kierunku półwyspu położonego naprzeciw Bryggen, gdzie przy Klosterhaugen oraz nieco dalej – w okolicy kościoła Nykirken można zobaczyć dzielnice starych drewnianych domków:

Image

Image

W tej okolicy zlokalizowana jest również twierdza Frediksberg:

Image

…a także bardzo popularne wśród turystów Akwarium (Akvariet Bergen).

W drodze powrotnej na statek spotkałem ponownie skautów, którzy po zakończonej imprezie rozchodzili się do swoich baz:

Image

Image

A tymczasem pobyt w Bergen dobiegł końca i statek wyruszył w stronę następnego naszego celu – Flam. Po drodze minęliśmy kilka malowniczych wysepek:

Image

Image

Ponieważ było dopiero późne popołudnie, a przy tym bardzo słonecznie, w statkowych basenach i jakuzzi zrobiło się naprawdę tłoczno:

Image

…a wygłodzeni po intensywnym zwiedzaniu miasta pasażerowie mogli skorzystać z kolejnego bufetu tematycznego (tym razem mięsnego) przygotowanego przez statkowych kucharzy:

Image

Dzień zakończyło show taneczno-wokalne zatytułowane "Casino":

Image

Pobyt w Bergen trwał jak na rejs statkiem dość długo jednak pomimo tego mówiąc szczerze pozostawił jakiś niedosyt. Z racji tego, że pierwsze dwa dni poświęciłem w zdecydowanej większości na atrakcje położone raczej poza miastem, samo zwiedzanie Bergen pozostało mi na ostatni dzień i jak widać powyżej odbyło się w dość szybkim tempie. Na pewno jest powód, aby tu jeszcze wrócić :-)

A tymczasem na horyzoncie kolejny fiord i położony na jego końcu Flam wraz ze słynną na cały świat i jedyną w swoim rodzaju koleją o nazwie Flamsbana :-)Flam (lub Flaam – w obiegu są dwie wersje, ja będę trzymał się tej krótszej nazwy) to kolejne miejsce na naszej trasie warte obszerniejszego komentarza. Niewielka wioska (ok. 350 mieszkańców) położona jest na końcu Aurlandsfjordu, będącego z kolei odnogą najdłuższego (ok. 208 km) i najgłębszego (ok. 1300 m) fiordu w Norwegii - Sognefjordu, zwanego również królem norweskich fiordów.

Flam pojawiło się na horyzoncie po 7 rano. Ze statku roztaczał się widok na malowniczą dolinę o długości blisko 20 km oraz okoliczną zabudowę:

Image

Image

Po dokładniejszej eksploracji okazało się później, że widoczna ze statku zabudowa związana jest praktycznie głównie z obiektami portowymi oraz stacją kolejową, którym towarzyszą rozstrzelone po całej okolicy domki. W rzeczywistości jest to jednak tzw. "nowe Flam". "Stare" Flam, z będącym kiedyś centrum wioski kościołem znajduje się ok. 3 km dalej – w głębi doliny.

Po zejściu ze statku przywitał nas oczywiście jeden z licznych trolli strzegących sklepów z pamiątkami:

Image

Wracając do Flam, absolutnie największą jego atrakcją jest linia kolejowa Flamsbana, będąca odnogą linii Oslo-Bergen, uważana za jedną z najbardziej widowiskowych linii kolejowych na świecie. Na odcinku ok. 20 km wyrusza ona praktycznie z poziomu morza, aby po około godzinie dotrzeć do stacji Myrdal na wysokości 866 metrów. Nawet przy dzisiejszym poziomie techniki trudno sobie wyobrazić jak była ona budowana – samych tuneli jest 20, z których większość była kopana ręcznie. Warto przy tym dodać, że w jednym z nich linia zakręca o 180 stopni, a oprócz tuneli dla pociągu wybudowano kilka tuneli wodnych (do których przerzucono bieg rzeki). Biorąc pod uwagę, że linię zaczęto budować około 100 lat temu , to naprawdę aż w trudno uwierzyć jak się to odbywało.

Poniżej przedstawione są główne parametry linii z ulotki dostępnej na dworcu:

Image

Dworzec kolejowy w zasadzie jest dominującą budowlą w "nowym" Flam i po zejściu ze statku nie ma szans, aby do niego nie trafić (pomijając, że prawie wszyscy tam idą :-) ) – jest to zresztą max. 300-400 metrów od nabrzeża.

Na miejscu warto zaopatrzyć się w ulotkę z mapką (jest kilka wersji wielojęzycznych – w tym jedna zawierająca również informacje po polsku):

Image

Co do biletów, kosztują one 390 koron w jedną i 550 koron w dwie strony. Dla dzieci i młodzieży w wieku 4-15 lat jest to odpowiednio 195 i 274 korony.

Samych pociągów w ciągu dnia w sezonie jest sporo:

Image

Każdy pociąg liczy po kilkanaście wagonów czyli na pozór sporo, jednak w praktyce okazało się, że w wolnej sprzedaży jest (w zależności od godziny) nieco mniej biletów – pozostała część jest rezerwowana wcześniej przez grupy (nie tylko statkowe, również zorganizowane wycieczki autobusowe). Akurat w "moim" pociągu jechała bardzo duża grupa Azjatów, których zresztą we Flam była zauważalna nadreprezentacja.

Jeszcze jedna uwaga praktyczna: jeśli ktoś zszedł ze statku od razu po wpłynięciu do portu, nie tylko nie miał problemu z zakupem biletu ale także nie musiał stać praktycznie w żadnej kolejce. W ciągu dnia było już gorzej – ale w godzinach popołudniowych, gdy wracałem (ok. 14-15) pociągi odjeżdżały z dużą ilością wolnych miejsc. Z moich obserwacji wynika zatem, że internetowe legendy mówiące o prawie komitetach kolejkowych za biletami są chyba jedynie legendami :-) Zresztą bilety (ale tylko w jedną stronę) można rezerwować również przez internet – jak się przekonałem później, moim zdaniem dla kogoś, kto chce naprawdę zobaczyć piękno doliny Flam to optymalna opcja. Dlaczego, o tym napiszę nieco dalej.

Oczywiście mój pobyt we Flam musiał obejmować przejażdżkę Flamsbaną – ale ponieważ nie miałem ochoty na sam przejazd pociągiem tam i z powrotem, od samego początku planowałem, że część (lub całość) trasy powrotnej przejdę na piechotę. Mając z kolei na uwadze to, że cały czas pozostała mi do wykorzystania spora część pieniężnego giftu od Costy, który mogłem wydać tylko na statku, a akurat jedna z organizowanych wycieczek wpisywała się w mój plan, nie organizowałem nic samemu tylko poszedłem na łatwiznę i wziąłem wycieczkę ze statku z przewodnikiem.

Po zejściu ze statku, prowadzeni prawie za rączkę dotarliśmy do peronu Flamsbany, gdzie wydzielone były trzy ścieżki: dla grup ze statku, dla pozostałych grup oraz dla klientów zorganizowanych (zdęcie wykonałem po powrocie, stąd podział na ścieżki jest nieco inny):

Image

Image

Miejsca w wagonach mają układ 2+3:

Image

Jeśli chodzi o kwestie praktyczne to jadąc od Flam w kierunku Myrdal, najładniejsze widoki (poza pierwszymi kilkoma kilometrami) są po lewej stronie. Jeśli ktoś się nastawia na robienie zdjęć powinien wziąć pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, w przypadku wyjazdu z Flam rankiem z lewej strony będzie świeciło słońce i raczej żadne zdjęcie nie wyjdzie. Po drugie, warto usiąść przy oknach, które można otworzyć (w każdym wagonie jest ich tylko kilka-zwykle obok drzwi) – ponieważ w pociągu cały czas świecą się silne lampy, robienie zdjęć przez szybę jest bez sensu bo wyjdą na nich refleksy.

Plan naszej wycieczki był taki, że pociągiem przemieszczamy się z Flam do Vatna-Halsen – ostatniej stacji przez końcowym Myrdal, a następnie schodzimy drogą (nic po niej praktycznie nie jeździ – pełni raczej funkcję szlaku turystycznego) do stacji Berekvam położonej mniej więcej w połowie trasy Flamsbany i tam wsiadamy do pociągu powrotnego do Flam.

Pociąg po drodze zatrzymuje się na kilku przystankach ale aż do Vatna-Halsen nikt (przynajmniej podczas naszej wycieczki) na nich nie wsiadał ani nie wysiadał.

W trakcie podróży, w pociągu były odtwarzane zapowiedzi (w języku angielskim, niemieckim oraz norweskim) nt. tego, co pociąg właśnie mija lub co można zobaczyć po której stronie. Pomocne informacje są również wyświetlane na ekranach umieszczonych w każdym wagonie.

Po mniej więcej 40-u minutach podróży, zapowiedziano że zbliżamy się do wodospadu Kjos, przy którym pociąg ma zaplanowany 5-minutowy postój, podczas którego można wyjść na platformę widokową i zrobić zdjęcia. Jest to o tyle ciekawe miejsce, że początek i koniec pociągu stoją w tunelach (tam też można wysiąść i przejść wąskim peronem do platformy), jedynie z kilka wagonów w środku składu jest bezpośredni widok na wodospad:

Image

Image

Image

Image

Sam wodospad robi spore wrażenie. Warto wspomnieć, że to co widać to końcowy jego stopień. Sam wodospad zaczyna się około 100 metrów wyżej – wypływa on z górskiego jeziora Reinunga, a następnie wpada do podziemnego tunelu, gdzie woda napędza turbiny elektrowni wodnej.

Image

Image

Dodatkową atrakcją był połączony z muzyką (którą ledwo było słychać – szum wodospadu był nieprawdopodobny) taniec ubranej na czerwono nimfy:

Image

Drobna uwaga praktyczna dla tych, którzy mając ograniczoną ilość czasu mogą się spieszyć: na platformie jest baaaardzo ślisko i trzeba się tam liczyć z mżawką – prysznicem. Trzeba po prostu uważać – ale naprawdę warto :-)

Flamsbana w większości miejsc (będzie to widać na dalszych zdjęciach) porusza się brzegiem zbocza, często bezpośrednio przy klifie – niemal na krawędzi skały:

Image

Poniżej załączam kilka zdjęć pociągu na trasie:

Image

Image

Image

Image

W miejscach niebezpiecznych (np. zagrożonych lawinami), Flamsbana porusza się z kolei w specjalnych galeryjkach (takich niby-tunelach) – co ciekawe, w większości drewnianych:

Image

Image

Po około 50 minutach dotarliśmy do przystanku docelowego naszej wycieczki - Vatna-Halsen:

Image

Image

Vatna-Halsen jest przystankiem położonym na wysokości 811 metrów, zatem łatwo się domyślić, że idąc w stronę Flam można schodzić tylko w dół :-)

Nazwanie trasy spacerową nie oddaje moim zdaniem stopnia jej łatwości. Praktycznie na całym odcinku (w sumie do Berekvam przeszliśmy ok. 11 km) droga schodzi mniej lub bardziej łagodnie w dół a szlak prowadzi utwardzoną drogą dostępną wyłącznie dla służb technicznych oraz nielicznych mieszkańców:

Image


Image

Na całym odcinku był tylko jeden fragment, gdzie konieczne było podejście w górę – maksymalnie do wysokości pierwszego piętra – i tylko po to, aby pokonać wjazd do tunelu Flamsbany.

Warto jeszcze wspomnieć, że na sporym odcinku nasza wędrówka nie biegła wzdłuż trasy, którą wcześniej pokonaliśmy pociągiem – w związku z tym widoki są inne niż te, które widać podróżując Flamsbaną.

Zaraz po wyjściu z Vatna-Halsen ukazała się pierwsza, dosłownie zapierająca dech w piersiach panorama doliny Flam:

Image

…oraz pierwszy odcinek schodzącej do doliny zakosami drogi, po której była poprowadzona nasza trasa:
Image

Kilka dni wcześniej, płynąc przez fiord Geiranger pisałem, że ilość strumieni i wodospadów w tym fiordzie jest niepoliczalna i trudno sobie wyobrazić większą. Po wizycie w dolinie Flam mogę powiedzieć, że są miejsca, w których jest ich jeszcze więcej i takim miejscem na pewno jest wspomniana dolina. Niektóre z wodospadów mają wysokość kilkuset metrów a rekordzista ma swój pierwszy stopień na wysokości ok. 1600 metrów. Wszystkie wcześniej czy później wpadają do biegnącej doliną rzeki:


Dodaj Komentarz

Komentarze (28)

brzemia 31 maja 2018 17:09 Odpowiedz
Niesamowite zdjęcia, szkoda ze już po, ja sie dopiero pakuję a mój rejs zaczyna się 09 czerwca.Chciałem zrobić relację, ale widzę ze nie będzie już sensu. Mam nadzieję ze twoje opisy pomogą mi w mojej wyprawie.Musisz wyrobić się do piątku !!
greg2014 31 maja 2018 17:16 Odpowiedz
No jasne, że pisz relację. Zawsze jest sens-poza tym w końcu pojawi się jakaś relacja z rejsu na MSC. Poza tym nie wierzę, że w 100% będziemy w tych samych miejscach i mieli te same obserwacje-może nie jeśli chodzi o porty ale o lokalne atrakcje, możliwości ich zobaczenia itp. :-)Co do pisania, będę się starał ale nie wiem czy się wyrobię - w każdym razie możesz śledzić na bieżąco. W Norwegii na szczęście nie ma dopłat do roamingu a we fiordach praktycznie wszędzie jest zasięg 3G lub LTE (operator Telenor). Sugeruję jedynie, żebyś wybrał sobie ręcznie operatora ponieważ automaty (jak zresztą zapewne sam pamiętasz) na statku źle się kończą. Przy słabszym zasięgu automat potrafi przełączyć się na Telenor Maritime czyli sieć GSM generowaną przez statek (tak jest u Costy czy NCL ale w MSC pewnie podobnie bo to "morski standard"), w której ceny są kosmiczne.
brunoj 31 maja 2018 20:19 Odpowiedz
Wszystko wskazuje na to że w tym roku pogoda jest jak na Norwegię odlotowa i na razie zanosi się na to, że taka pozostanie przez kolejne tygodnie. Znajomy dzwonił że w Tromso prawie 10st ;-). W Stavanger (które pominęliście!) w zasadzie regularnie 25+, zaś ostatni weekend dobiło 30, szaleństwo na plażach, oraz na drogach dojazdowych do nich...Norwegia chyba faktycznie tak ma, że gdzie by się nie pojechało to znajdzie się urokliwe, a czasem wręcz powalające miejsca. I to bez względu na to czym podróżujemy.
zloty 5 czerwca 2018 21:46 Odpowiedz
Dzieki za relacje;) Opowiesz i pokazesz tez codzienne życie pasażera na samym statku?Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
greg2014 5 czerwca 2018 23:39 Odpowiedz
@Złoty - Szczerze mówiąc tym razem planowałem skupić się przede wszystkim na trasie i tym co można było zobaczyć po drodze. Co do samego statku to z jednej strony traktowałem go głównie jako sypialnię/restaurację/bar i z racji intensywności rejsu mniej niż zwykle korzystałem z jego atrakcji - ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj proszę śmiało. Postaram się odpowiedzieć.Samo funkcjonowanie na Costa Favolosa oraz jej organizacja i atrakcje wyglądają podobnie jak na innych rejsach Costy, gdzie opisałem to bardziej szczegółowo. Więcej informacji znajdziesz we wcześniejszych moich relacjach z pokładu statków Costy:rejs-wycieczkowy-z-florydy-karaiby,210,10564621-dni-na-statku-czyli-z-ziemi-wloskiej-do-dubaju,219,120651z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316
pawel9 6 czerwca 2018 23:48 Odpowiedz
Trudno się powstrzymać od pozostawienia komentarza oglądając Twoją fotorelacje. Kiedyś też miałem okazję popłynąć rejsem do Chin, ponieważ pracodawca zapewnił to mnie i mojej małżonce w Travelinc w ramach prezentu urodzinowego od firmy. Jako Klient zresztą uważam, że jest to jeden z czołowych organizatorów rejsów statkiem na jakiego można trafić. Każdy detal dopięty jest na ostatni guzik, nie ma zbędnego zamieszania tuż przed wyjazdem, bo nagle coś się przypomni. Ceny też są przyzwoite, można trafić na fajne promocje a dodatkowo w umowie nie ma żadnych ukrytych opłat i to się ceni. Piękne wspomnienia! Dzięki, że przypomniałeś mi o moich!
brzemia 7 czerwca 2018 14:22 Odpowiedz
Widziałeś tam drony lub informacje o zakazie lotów dronem ?juz nie mogę się doczekać, mam nadzieję ze pogoda będzie równie wspaniała jak Twoja.
greg2014 7 czerwca 2018 17:42 Odpowiedz
Dobre pytanie.Nie widziałem żadnych dronów. Tablic o zakazie ich wykorzystania też nie widziałem - ale za bardzo się pod tym kątem nie rozglądałem. Przy wejściu na szlak jest z tego co pamiętam jakaś tablica z mapą i zasadami poruszania, ale nie czytałem - sądzę jednak, że prędzej żeby zabrać czapkę i coś do jedzenia niż żeby nie używać dronów:-) Ale swoją drogą właśnie rzuciłem okiem na YT i są tam filmy kręcone z drona więc może można...Jeśli byś się na to zdecydował uważaj tylko na wodospady - już w sporej odległości od nich jest mniejszy lub większy prysznic. Szkoda by było drona, chociaż z tego co pamiętam parę dni na palmie na Kanarach zaliczył to i z fiordami sobie pewnie poradzi:-)
brzemia 8 czerwca 2018 10:30 Odpowiedz
jeśłi kogoś interesuje to mój rejs na fiordy który zaczyna się jutro z Kilonii właśnie staniał do 299E za osobę w kabinie z balkonem. Czasu jest mało ale wczoraj jeszcze kosztował 1499E od osoby.
tropikey 8 czerwca 2018 11:02 Odpowiedz
Piękna cena. Gdyby nie lot do Alesund za ok. 10 dni, to kto wie...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
booboozb 9 czerwca 2018 13:03 Odpowiedz
Quote:Po fiordzie można też pływać mniejszymi jednostkami – nawet kajakami.Potwierdzam ;) (sprzed miesiąca).
brzemia 12 czerwca 2018 18:50 Odpowiedz
Normalnie czuję się jak z indywidualnym przewodnikiem. 24h wcześniej mam dokładny opis wraz ze zdjęciami. Prawdopodobnie nawet trawa jest z tego samego koszenia, a i ekspedientka w kasie pewnie ta sama. Jeszcze raz dzięki. Właśnie wypływam z Olden i jutro będe we Fläm.Czuje się zobowiązany na najblizszym spotkaniu postawić jakieś dobre piwo.Wysłane z taptaka.
greg2014 12 czerwca 2018 19:11 Odpowiedz
Polecam się na przyszłość:-) Mam nadzieję, że pogoda we Flam dopisze Wam tak samo jak mi.
tropikey 12 czerwca 2018 19:31 Odpowiedz
Zazdroszczę Wam tej pogody. Gdyby nie śnieg na niektórych zdjęciach, możnaby odnieść wrażenie, że rejs był gdzieś po Adriatyku :)Kto wie, może i nam się poszczęści od 20.06...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
greg2014 12 czerwca 2018 21:06 Odpowiedz
@tropikey - z tego co pamętam ty lecisz chyba do Alesund. Zakładam, że to raczej nie jest miejsce na początek jakiegoś rejsu. Na długo ? Planujesz coś stacjonarnego czy jakaś objazdówka/opływówka :-) ?
tropikey 12 czerwca 2018 21:13 Odpowiedz
Niestety, nie rejs - a po tym, co tu (i u @brzemia) przeczytałem, to mocno żałuję. Ale i na to przyjdzie pora :)My w Alesund mamy bazę z Airbnb + auto. Przez 6 dni mamy zamiar skupić się na okolicach Alesund, a tych nie brakuje :)
brzemia 13 czerwca 2018 08:27 Odpowiedz
Norwegia z każdego środka lokomocji jest przepiękna. W tym roku pogoda jest wyjątkowa, myślę ze i tobie dopisze słońce przez 20h dziennie ;)Wysłane z taptaka.
tropikey 13 czerwca 2018 08:38 Odpowiedz
Niestety, prognozy są bardzo kiepskie. Już pal licho, że ma być 15 - 16 st. C (w sumie, na zwiedzanie to lepsze, niż 30), ale chmury i deszcze to prawdziwa zmora :(Po cichu liczę na to, że w ciągu tygodnia te złowieszcze zapowiedzi się choć ciut zmienią. Oby...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
mmaratonczyk 13 czerwca 2018 09:06 Odpowiedz
Super relacja. Zaniepokoił mnie tylko jeden znak na Twoim zdjęciu, ten na trasie z zakazem rozbijania namiotu. Tak jest na całym szlaku czy tylko przy tym jeziorku ? Zamierzamy jedną noc spędzić gdzieś na wzgórzach w okolicy Bergen ale w pobliżu Sandvikspilen. Wiadomo, że trzeba się trochę oddalić od głównego szlaku, ale czy nie jest to teren jakiegoś Parku Narodowego? Pozdrawiam i życzę sobie takiej pogody jaką mieliście ;)
greg2014 13 czerwca 2018 09:27 Odpowiedz
@tropikey - W ciągu tygodnia to prognoza może się jeszcze zmienić kilka razy; na tym etapie bym się nie przejmował - za wcześnie.@mmaratonczyk - Podobne znaki widziałem wyłącznie w okolicach większych jezior - poza nimi nie przypominam sobie ani jednego. Poza tym na trasie Ulriken-Floyen widziałem dwa lub trzy rozbite namioty - nie wspominając o dzieciakach, o których pisałem - według relacji jednej z ich opiekunek nocowały one również w namiotach gdzieś w tej okolicy. Przewodnik, z którym miałem wycieczkę w Olden mówił, że w Norwegii prawo dopuszcza rozbijanie na jedną noc namiotów oraz rozpalanie ognia wszędzie (również na terenach prywatnych) za wyjątkiem tych, które wyraźnie zostały oznaczone zakazem - nakłada jednocześnie obowiązek posprzątania po sobie ale to raczej oczywiste.
brzemia 13 czerwca 2018 09:37 Odpowiedz
Odnośnie flamsbahny. Stoje przy kasach. Jest godzina 9.00. I na dzis nie ma juz biletów. Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 09:47 Odpowiedz
No to powiem, że szok...tydzień temu z biletami nie było problemów (akurat ja korzystałem z wycieczki ale byłem sprawdzić z ciekawości).Wygląda na to, że legendy internetowe na ten temat wbrew temu co napisałem są prawdziwe...
brzemia 13 czerwca 2018 09:58 Odpowiedz
Dopytałem w informacji. Wygląda to tak, że są bilety na 12.00 ale w 1 stronę lub powrót 3h później. Jako ze mydral to tylko stacja kolejowa i nic więcej, siedziec tam 3h i czekac na powrót to średnia atrakcja.Śewdnia wieku kupujących bilety to 70lat. Wątpię ze będą schodzić na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:11 Odpowiedz
Możecie zrobić coś podobnego jak ja - wyjechać albo do końca albo do przedostatniej stacji, zejść ze dwie stacje niżej i wsiąść do pociągu powrotnego. Między Vatnahalsen a Blomheller jest ok. 7-8 km naprawdę lajtowej trasy. Jakiś kilometr wcześniej jest Kardal ale chyba trzeba odejść gdzieś od drogi w bok. Blomheller i Berekvam są bezpośrednio przy drodze, którą się schodzi z Myrdal/Vatnahalsem w dół.
brzemia 13 czerwca 2018 10:13 Odpowiedz
Ja mam bilety kupione przez Internet. Z ciekawosci chciałem sprawdzić te teorie. Jak widac, częściowo są prawdziwe. Jeśli ktoś chce czekać kilka godzin na stacji to moze. Lepiej jednak zejść pieszo na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:17 Odpowiedz
A udało Ci się kupić bilet przez internet w obie strony ? Z tego co sprawdzałem to na https://www.nsb.no/ dostępne są tylko bilety w jedną stronę (oczywiście można kupić dwa pojedyncze - osobno tam i z powrotem chociaż wtedy jest drożej niż zwykły bilet łączony).W takim razie życzę miłych wrażeń na trasie :-)
greg2014 14 czerwca 2018 17:40 Odpowiedz
@mmaratonczyk - Z ciekawości sprawdziłem kwestię dot. rozbijania namiotów w górach u źródła. Z informacji na stronie https://en.visitbergen.com/things-to-do ... en-p984113 wynika, że jest to dozwolone. Najbardziej istotny fragment:Camping and swimming:Camping is allowed for up to 2 days in the city mountains. Exceptions around Fløyen and in areas close to drinking waters or waters supplying, adjoining or close to the drinking waters. Swimming is permitted in any water that is not drinking water or within the catchment for drinking waters.
sareth4 15 czerwca 2018 12:55 Odpowiedz
Świetna relacja ze wspaniałej wyprawy. Dzięki za zabranie do tylu pięknych miejsc :)