0
greg2014 31 maja 2018 16:34
Image

Image

Image

Image

Centrum Warnemunde podzielone jest na dwie części wąskim kanałem portowym-zatoką, w której cumują małe jednostki turystyczne oraz różnego rodzaju bary i restauracje na wodzie:

Image

Image

Image

Idąc wzdłuż brzegów kanału można zobaczyć zlokalizowane przy jego wejściu po obu jego brzegach dwie małe latarnie sygnalizacyjne oraz spotkać liczne cumujące tutaj łodzie rybackie:

Image

Największy ruch turystyczny, różnego rodzaju knajpki, hotele itp. są zlokalizowane właśnie w tej okolicy – tym bardziej, że jest to praktycznie tuż obok końcowej stacji kolejki S-Bahn, z której kursują nie tylko wspomniane pociągi do Rostocku ale także do Berlina.

W okolicy tej jest również nieco starszych budynków, a nieco dalej najstarsza zachowana budowla Warnemunde – latarnia morska z końca XIX wieku. Obok niej w czasach DDR wybudowano oryginalny budynek Teepott, w którym zlokalizowane są przede wszystkim restauracje:

Image

Image

Image

W tej okolicy można wejść również na bardzo szeroką i ciągnącą się po horyzont plażę, która w czasie naszego pobytu nie licząc spacerowiczów była praktycznie pusta. W oddali widać z niej budynek hotelu Neptun zdecydowanie dominujący nad tutejszą zabudową:

Image

Image

Image

Cała wycieczka wokół Warnemunde spacerowym krokiem nie zajmuje więcej niż 2 godziny. Z mojego punktu widzenia było to leniwe i spokojne miejsce i tak naprawdę poprzedzające prawdziwy początek naszej wyprawy na fiordy – aczkolwiek w lecie zapewne jest tutaj zupełnie inaczej.

C.D.N.Aarhus przywitało nas prawdziwie letnią pogodą – i w zasadzie od tego miejsca do samego końca rejsu pozostała już ona bez większych zmian (nie uwzględniając tego, że bywało jeszcze cieplej). Jest to drugie co do wielkości miasto Danii i bardzo duży ośrodek akademicki – kampus uniwersytecki zajmuje zresztą sporą jego część.

Image

Statek zacumował w miejscu, które trudno zdefiniować. Z jednej strony było to praktycznie centrum miasta, z drugiej zaś byliśmy otoczeni jakimiś industrialnymi obiektami, dźwigami itp. Z pomiędzy nich można było wypatrzyć pierwszą panoramę Aarhus:

Image

Okolice nabrzeży portu są zresztą popularnym miejscem do opalania, placem zabaw dla dzieci a dodatkowo towarzyszy im kilka boisk do gier zespołowych. W godzinach popołudniowych miejsce zaroiło się od dzieci i nie tylko:

Image

Akurat nasz pobyt w Aarhus przypadł na sobotę. Rano (około godz. 9), gdy schodziliśmy ze statku miasto było praktycznie wyludnione i senne. Odległość z portu do umownego centrum okazała się stosunkowo niewielka a samo miasto naprawdę interesujące. Co ciekawe, bardzo dużo pasażerów pojechało stąd (samodzielnie albo w wycieczkach organizowanych przez statek) do Legolandu w Billund (ok. 90 km).

Przez całe centrum miasta wije się niczym uciekający wąż rzeczka – imienniczka miasta. Do tego slalomu-giganta nieźle dopasowana została okoliczna, w większości bardzo współczesna zabudowa, deptaki i placyki miejskie, ciągi knajpek i sklepików, które co widać było szczególnie po południu-gdy wracałem na statek są centrum miejskiego życia. Tutaj też zlokalizowane są (przechodząc nie sposób ich nie zauważyć) kluby studenckie, które otwierają swoje podwoje praktycznie dopiero na noc. Zresztą powitalny napis przy wejściu do portu głosił, że statystycznie 1/3 osób napotkanych nocą w mieście – szczególnie w weekendy – to studenci :-)

Tak wyglądają okolice wspomnianej "wężowej" rzeczki:

Image

Image

Image

Moim pierwszym celem w Aarhus było plenerowe muzeum-skansen Den Gamble By.

Po drodze minąłem obrzymią-sarkofagową wręcz bryłę muzeum Muzeum Sztuki ARoS (Aros to pierwotna nazwa Aarhus), na szczycie której zlokalizowany jest kolorowy przeszklony pomost w kształcie okręgu, z którego można podziwiać panoramę miasta:

Image

Den Gamble By jest de facto ogrodzoną dzielnicą miasta, w skład której wchodzi kilka kwartałów ulic zabudowanych pochodzącymi z różnych okresów oraz regionów Danii oryginalnymi domami oraz innymi budowlami. Bilet wstępu kosztuje 135 koron duńskich dla osób dorosłych i 55 koron dla studentów (dzieci i młodzież do lat 17 mają wstęp za darmo) i moim zdaniem jest absolutnie wart swojej ceny. Wystarczy spojrzeć na mapę, żeby się przekonać, że jest to naprawdę spory kompleks około 75 budynków i towarzyszących im różnych dodatkowych budowli, pomiędzy którymi wytyczone są uliczki, ogródki, podwórka, oczywiście obowiązkowa rzeczka z kręcącymi się kołami młyńskimi itd. Całość jest utrzymana w świetnym stanie (chociaż część budynków była wyłączona ze zwiedzania w związku z prowadzonymi pracami konserwacyjnymi), a do zdecydowanej większości obiektów można wejść i zobaczyć jakie pierwotnie funkcje pełniły. Znajdziemy wśród nich domek krawca, aptekę, wytwórnię trumien, zwykłe domki farmerskie a także salony klasy średniej. Poczucie realizmu podnoszą odpowiednia aranżacja podwórek, gdzie można zobaczyć np. szwendające się ptactwo domowe czy suszące się pranie. Aptece z kolei towarzyszy z kolei ogródek z ziołami (tablica informuje pod którym numerem możemy znaleźć interesującą nas roślinkę – z ostrzeżeniem, że niektóre są trujące) itd.

Cały kompleks podzielony jest na trzy części poświęcone różnym okresom historycznym. Największa dotyczy okresu do 1864 roku, druga lat 1864-1927 a trzecia okresu już prawie współczesnego – tzn. po 1927.

Poniższe zdjęcia prezentują wybrane budynki tego kompleksu w porządku chronologicznym:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Mogę tylko dodać, że temu miejscu można poświęcić nawet kilka godzin czasu – w zależności od stopnia zainteresowania tematem. W razie potrzeby w Den Gamble By jest wszystko co potrzeba – od miejsc do odpoczynku, kafejek oraz restauracji zaczynając, na placach zabaw dla dzieci kończąc. Miejsce jak dla mnie jest naprawdę warte zobaczenia. Prawdziwa podróż w czasie.

W bezpośrednim sąsiedztwie Den Gamble By znajduje się ogród botaniczny oraz drewniany wiatrak:

Image

Pomijając wspomniane na wstępie okolice rzeki Aarhus, warto również przejść się po uliczkach starego miasta, nad którym dominuje katedra (co ciekawe jest to w ogóle największy kościół w całej Danii), której początki sięgają XIII wieku:

Image

Drugą wiekową świątynią w mieście jest były kościół św. Mikołaja, którego zachowana krypta pochodzi z XI wieku:

Image

Jeden i drugi można swobodnie zwiedzać.

Dodatkowo w bezpośrednim sąsiedztwie katedry można zobaczyć teatr miejski:

Image

Cokolwiek by nie powiedzieć, Aarhus jak dla mnie okazało się ciekawym i wartym zobaczenia miejscem chociaż charakter tej wizyty był zupełnie inny, niż większości miejsc na naszej dalszej trasie, gdzie głównym punktem programu była natura.

Co prawda kolejny port w norweskim Haugesund był dopiero wstępem do podziwiania cudów natury, ale dawał już szansę na poczucie pierwszych norweskich klimatów.

Ale o tym napiszę już w kolejnej części :-)Po kilku dniach od rozpoczęcia rejsu dotarliśmy do Norwegii. Miasto przywitało nas piękną słoneczną - jeszcze do niedawna powiedziałbym, że nie-norweską – pogodą.

W Haugesund podczas całego rejsu mieliśmy zaplanowane dwa postoje – jeden w pierwszym tygodniu – w drodze do Bergen oraz drugi podczas powrotu. W związku z tym postanowiłem, że podczas pierwszego postoju zaliczę spacerek po mieście i jego najbliższych okolicach a podczas drugiego wypuszczę się nieco dalej, żeby zobaczyć okoliczną naturę.

Samo miasto jest niewielkie jak na europejskie standardy – liczy niespełna 40 000 mieszkańców i położone jest na kilku wyspach, z których dwie największe połączone są majestatycznymi i zawieszonymi bardzo wysoko mostami . Na pozostałe można z kolei dostać się korzystając z promów/łodzi. Do tego dochodzą dziesiątki niewielkich i niezamieszkałych wysepek, z których niektóre to co najwyżej większe skały wystające z wody.

Tak miasto oraz okoliczne wysepki wyglądają od strony wody:

Image

Image

Image

Image

Nasz statek zatrzymał się przy nabrzeżu na wyspie Risoy, przy klimatycznym terminalu o minimalistycznym może na pierwszy rzut oka wyglądzie ale bardzo praktycznym od strony użytkowej – było w nim wszystko co należy, z wifi włącznie :-)

Image

Z kolei obok nas – przy sąsiednim nabrzeżu trwała w najlepsze budowa platformy wiertniczej, w głębi zatoki można było zresztą łatwo dostrzec kolejne podobne konstrukcje:

Image

No właśnie, historia Haugesund jest bardzo ciekawa i o ile dla nas stanowiła pewnego rodzaju bramę-wstęp do zwiedzania Norwegii, o tyle dla miejscowych jest czymś w rodzaju naszego Gniezna. Chociaż samo miasto jest stosunkowo młode, to już dużo wcześniej istniały już tutaj osady a według przekazów historycznych, to właśnie w tej okolicy Harald Pięknowłosy – jeden z wodzów Wikingów po zwycięskiej bitwie i zjednoczeniu kilku dotychczas odrębnych regionów ogłosił się królem kraju, który nazwał Norwegią.

Ale po kolei. Z portu do centrum miasta można się przejść na piechotę (według drogowskazów jest to 850m) lub podjechać darmowym autobusem zapewnianym przez port. Przynajmniej w jedną stronę zdecydowanie polecam tę pierwszą opcję ze względu na możliwość przejścia mostem Risoy, z którego roztacza się piękna panorama na nabrzeża starego portu rybackiego oraz zabudowę portową.

Sam most jest zawieszony bardzo wysoko i stanowi ciekawą konstrukcję stalową - podobnie jak położony kilkaset metrów dalej drugi most prowadzący na wyspę Hasseloy.

Image

A tak wygląda port rybacki i jego okolice z poziomu mostu Risoy:

Image

Okolice starego portu są zresztą bardzo malownicze i warto poświęcić im trochę czasu. Tutejsza zabudowa jest charakterystyczna i bardzo reprezentacyjna:

Image

Image

Zresztą historycznie miasto utrzymywało się i słynęło głównie z połowów licznie występujących w tej okolicy śledzi. Z czasem, kiedy ryb ubywało – pojawił się tutaj jakiś przemysł a obecnie, co zresztą było widać z naszego statku powstają tutaj m.in. konstrukcje dla przemysłu naftowego.

W centrum miasta znajduje się długi na kilka kilometrów deptak pełniący głównie funkcje handlowe, a w jego bliskiej okolicy jeden z najwyższych budynków - miejscowy kościół, obok którego zlokalizowany był zresztą końcowy przystanek autobusu portowego:

Image

Spacerując po mieście nie sposób nie zwrócić uwagi na charakterystyczne drewniane (w całości lub w zdecydowanej większości) budynki:


Dodaj Komentarz

Komentarze (28)

brzemia 31 maja 2018 17:09 Odpowiedz
Niesamowite zdjęcia, szkoda ze już po, ja sie dopiero pakuję a mój rejs zaczyna się 09 czerwca.Chciałem zrobić relację, ale widzę ze nie będzie już sensu. Mam nadzieję ze twoje opisy pomogą mi w mojej wyprawie.Musisz wyrobić się do piątku !!
greg2014 31 maja 2018 17:16 Odpowiedz
No jasne, że pisz relację. Zawsze jest sens-poza tym w końcu pojawi się jakaś relacja z rejsu na MSC. Poza tym nie wierzę, że w 100% będziemy w tych samych miejscach i mieli te same obserwacje-może nie jeśli chodzi o porty ale o lokalne atrakcje, możliwości ich zobaczenia itp. :-)Co do pisania, będę się starał ale nie wiem czy się wyrobię - w każdym razie możesz śledzić na bieżąco. W Norwegii na szczęście nie ma dopłat do roamingu a we fiordach praktycznie wszędzie jest zasięg 3G lub LTE (operator Telenor). Sugeruję jedynie, żebyś wybrał sobie ręcznie operatora ponieważ automaty (jak zresztą zapewne sam pamiętasz) na statku źle się kończą. Przy słabszym zasięgu automat potrafi przełączyć się na Telenor Maritime czyli sieć GSM generowaną przez statek (tak jest u Costy czy NCL ale w MSC pewnie podobnie bo to "morski standard"), w której ceny są kosmiczne.
brunoj 31 maja 2018 20:19 Odpowiedz
Wszystko wskazuje na to że w tym roku pogoda jest jak na Norwegię odlotowa i na razie zanosi się na to, że taka pozostanie przez kolejne tygodnie. Znajomy dzwonił że w Tromso prawie 10st ;-). W Stavanger (które pominęliście!) w zasadzie regularnie 25+, zaś ostatni weekend dobiło 30, szaleństwo na plażach, oraz na drogach dojazdowych do nich...Norwegia chyba faktycznie tak ma, że gdzie by się nie pojechało to znajdzie się urokliwe, a czasem wręcz powalające miejsca. I to bez względu na to czym podróżujemy.
zloty 5 czerwca 2018 21:46 Odpowiedz
Dzieki za relacje;) Opowiesz i pokazesz tez codzienne życie pasażera na samym statku?Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
greg2014 5 czerwca 2018 23:39 Odpowiedz
@Złoty - Szczerze mówiąc tym razem planowałem skupić się przede wszystkim na trasie i tym co można było zobaczyć po drodze. Co do samego statku to z jednej strony traktowałem go głównie jako sypialnię/restaurację/bar i z racji intensywności rejsu mniej niż zwykle korzystałem z jego atrakcji - ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj proszę śmiało. Postaram się odpowiedzieć.Samo funkcjonowanie na Costa Favolosa oraz jej organizacja i atrakcje wyglądają podobnie jak na innych rejsach Costy, gdzie opisałem to bardziej szczegółowo. Więcej informacji znajdziesz we wcześniejszych moich relacjach z pokładu statków Costy:rejs-wycieczkowy-z-florydy-karaiby,210,10564621-dni-na-statku-czyli-z-ziemi-wloskiej-do-dubaju,219,120651z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316
pawel9 6 czerwca 2018 23:48 Odpowiedz
Trudno się powstrzymać od pozostawienia komentarza oglądając Twoją fotorelacje. Kiedyś też miałem okazję popłynąć rejsem do Chin, ponieważ pracodawca zapewnił to mnie i mojej małżonce w Travelinc w ramach prezentu urodzinowego od firmy. Jako Klient zresztą uważam, że jest to jeden z czołowych organizatorów rejsów statkiem na jakiego można trafić. Każdy detal dopięty jest na ostatni guzik, nie ma zbędnego zamieszania tuż przed wyjazdem, bo nagle coś się przypomni. Ceny też są przyzwoite, można trafić na fajne promocje a dodatkowo w umowie nie ma żadnych ukrytych opłat i to się ceni. Piękne wspomnienia! Dzięki, że przypomniałeś mi o moich!
brzemia 7 czerwca 2018 14:22 Odpowiedz
Widziałeś tam drony lub informacje o zakazie lotów dronem ?juz nie mogę się doczekać, mam nadzieję ze pogoda będzie równie wspaniała jak Twoja.
greg2014 7 czerwca 2018 17:42 Odpowiedz
Dobre pytanie.Nie widziałem żadnych dronów. Tablic o zakazie ich wykorzystania też nie widziałem - ale za bardzo się pod tym kątem nie rozglądałem. Przy wejściu na szlak jest z tego co pamiętam jakaś tablica z mapą i zasadami poruszania, ale nie czytałem - sądzę jednak, że prędzej żeby zabrać czapkę i coś do jedzenia niż żeby nie używać dronów:-) Ale swoją drogą właśnie rzuciłem okiem na YT i są tam filmy kręcone z drona więc może można...Jeśli byś się na to zdecydował uważaj tylko na wodospady - już w sporej odległości od nich jest mniejszy lub większy prysznic. Szkoda by było drona, chociaż z tego co pamiętam parę dni na palmie na Kanarach zaliczył to i z fiordami sobie pewnie poradzi:-)
brzemia 8 czerwca 2018 10:30 Odpowiedz
jeśłi kogoś interesuje to mój rejs na fiordy który zaczyna się jutro z Kilonii właśnie staniał do 299E za osobę w kabinie z balkonem. Czasu jest mało ale wczoraj jeszcze kosztował 1499E od osoby.
tropikey 8 czerwca 2018 11:02 Odpowiedz
Piękna cena. Gdyby nie lot do Alesund za ok. 10 dni, to kto wie...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
booboozb 9 czerwca 2018 13:03 Odpowiedz
Quote:Po fiordzie można też pływać mniejszymi jednostkami – nawet kajakami.Potwierdzam ;) (sprzed miesiąca).
brzemia 12 czerwca 2018 18:50 Odpowiedz
Normalnie czuję się jak z indywidualnym przewodnikiem. 24h wcześniej mam dokładny opis wraz ze zdjęciami. Prawdopodobnie nawet trawa jest z tego samego koszenia, a i ekspedientka w kasie pewnie ta sama. Jeszcze raz dzięki. Właśnie wypływam z Olden i jutro będe we Fläm.Czuje się zobowiązany na najblizszym spotkaniu postawić jakieś dobre piwo.Wysłane z taptaka.
greg2014 12 czerwca 2018 19:11 Odpowiedz
Polecam się na przyszłość:-) Mam nadzieję, że pogoda we Flam dopisze Wam tak samo jak mi.
tropikey 12 czerwca 2018 19:31 Odpowiedz
Zazdroszczę Wam tej pogody. Gdyby nie śnieg na niektórych zdjęciach, możnaby odnieść wrażenie, że rejs był gdzieś po Adriatyku :)Kto wie, może i nam się poszczęści od 20.06...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
greg2014 12 czerwca 2018 21:06 Odpowiedz
@tropikey - z tego co pamętam ty lecisz chyba do Alesund. Zakładam, że to raczej nie jest miejsce na początek jakiegoś rejsu. Na długo ? Planujesz coś stacjonarnego czy jakaś objazdówka/opływówka :-) ?
tropikey 12 czerwca 2018 21:13 Odpowiedz
Niestety, nie rejs - a po tym, co tu (i u @brzemia) przeczytałem, to mocno żałuję. Ale i na to przyjdzie pora :)My w Alesund mamy bazę z Airbnb + auto. Przez 6 dni mamy zamiar skupić się na okolicach Alesund, a tych nie brakuje :)
brzemia 13 czerwca 2018 08:27 Odpowiedz
Norwegia z każdego środka lokomocji jest przepiękna. W tym roku pogoda jest wyjątkowa, myślę ze i tobie dopisze słońce przez 20h dziennie ;)Wysłane z taptaka.
tropikey 13 czerwca 2018 08:38 Odpowiedz
Niestety, prognozy są bardzo kiepskie. Już pal licho, że ma być 15 - 16 st. C (w sumie, na zwiedzanie to lepsze, niż 30), ale chmury i deszcze to prawdziwa zmora :(Po cichu liczę na to, że w ciągu tygodnia te złowieszcze zapowiedzi się choć ciut zmienią. Oby...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
mmaratonczyk 13 czerwca 2018 09:06 Odpowiedz
Super relacja. Zaniepokoił mnie tylko jeden znak na Twoim zdjęciu, ten na trasie z zakazem rozbijania namiotu. Tak jest na całym szlaku czy tylko przy tym jeziorku ? Zamierzamy jedną noc spędzić gdzieś na wzgórzach w okolicy Bergen ale w pobliżu Sandvikspilen. Wiadomo, że trzeba się trochę oddalić od głównego szlaku, ale czy nie jest to teren jakiegoś Parku Narodowego? Pozdrawiam i życzę sobie takiej pogody jaką mieliście ;)
greg2014 13 czerwca 2018 09:27 Odpowiedz
@tropikey - W ciągu tygodnia to prognoza może się jeszcze zmienić kilka razy; na tym etapie bym się nie przejmował - za wcześnie.@mmaratonczyk - Podobne znaki widziałem wyłącznie w okolicach większych jezior - poza nimi nie przypominam sobie ani jednego. Poza tym na trasie Ulriken-Floyen widziałem dwa lub trzy rozbite namioty - nie wspominając o dzieciakach, o których pisałem - według relacji jednej z ich opiekunek nocowały one również w namiotach gdzieś w tej okolicy. Przewodnik, z którym miałem wycieczkę w Olden mówił, że w Norwegii prawo dopuszcza rozbijanie na jedną noc namiotów oraz rozpalanie ognia wszędzie (również na terenach prywatnych) za wyjątkiem tych, które wyraźnie zostały oznaczone zakazem - nakłada jednocześnie obowiązek posprzątania po sobie ale to raczej oczywiste.
brzemia 13 czerwca 2018 09:37 Odpowiedz
Odnośnie flamsbahny. Stoje przy kasach. Jest godzina 9.00. I na dzis nie ma juz biletów. Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 09:47 Odpowiedz
No to powiem, że szok...tydzień temu z biletami nie było problemów (akurat ja korzystałem z wycieczki ale byłem sprawdzić z ciekawości).Wygląda na to, że legendy internetowe na ten temat wbrew temu co napisałem są prawdziwe...
brzemia 13 czerwca 2018 09:58 Odpowiedz
Dopytałem w informacji. Wygląda to tak, że są bilety na 12.00 ale w 1 stronę lub powrót 3h później. Jako ze mydral to tylko stacja kolejowa i nic więcej, siedziec tam 3h i czekac na powrót to średnia atrakcja.Śewdnia wieku kupujących bilety to 70lat. Wątpię ze będą schodzić na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:11 Odpowiedz
Możecie zrobić coś podobnego jak ja - wyjechać albo do końca albo do przedostatniej stacji, zejść ze dwie stacje niżej i wsiąść do pociągu powrotnego. Między Vatnahalsen a Blomheller jest ok. 7-8 km naprawdę lajtowej trasy. Jakiś kilometr wcześniej jest Kardal ale chyba trzeba odejść gdzieś od drogi w bok. Blomheller i Berekvam są bezpośrednio przy drodze, którą się schodzi z Myrdal/Vatnahalsem w dół.
brzemia 13 czerwca 2018 10:13 Odpowiedz
Ja mam bilety kupione przez Internet. Z ciekawosci chciałem sprawdzić te teorie. Jak widac, częściowo są prawdziwe. Jeśli ktoś chce czekać kilka godzin na stacji to moze. Lepiej jednak zejść pieszo na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:17 Odpowiedz
A udało Ci się kupić bilet przez internet w obie strony ? Z tego co sprawdzałem to na https://www.nsb.no/ dostępne są tylko bilety w jedną stronę (oczywiście można kupić dwa pojedyncze - osobno tam i z powrotem chociaż wtedy jest drożej niż zwykły bilet łączony).W takim razie życzę miłych wrażeń na trasie :-)
greg2014 14 czerwca 2018 17:40 Odpowiedz
@mmaratonczyk - Z ciekawości sprawdziłem kwestię dot. rozbijania namiotów w górach u źródła. Z informacji na stronie https://en.visitbergen.com/things-to-do ... en-p984113 wynika, że jest to dozwolone. Najbardziej istotny fragment:Camping and swimming:Camping is allowed for up to 2 days in the city mountains. Exceptions around Fløyen and in areas close to drinking waters or waters supplying, adjoining or close to the drinking waters. Swimming is permitted in any water that is not drinking water or within the catchment for drinking waters.
sareth4 15 czerwca 2018 12:55 Odpowiedz
Świetna relacja ze wspaniałej wyprawy. Dzięki za zabranie do tylu pięknych miejsc :)