Po około 45 minutach od wyjścia z Ulriken, na szlaku spotkałem grupkę maluchów z opiekunami. Każdy taszczył ze sobą spory plecak z karimatą. Spytałem się z ciekawości opiekunów skąd wędrują oraz o wiek dzieci. Okazało się, że mają one średnio 5 lat (niektóre były młodsze) i zgodnie z norweskim zwyczajem/modelem edukacji, w ramach oswajania się z naturą spędziły noc w namiotach i wracają na dół – a cały poprzedni dzień wędrowały po górach. Grupie ok. 20 dzieciaków towarzyszyły dwie opiekunki i jak widać dało się. Ciężko mi sobie wyobrazić coś takiego u nas…
Poniżej zamieszczam kilka fotek z trasy. Warto wspomnieć, że niektóre odcinki (przynajmniej o tej porze roku) zawierały resztki śniegu, które zazwyczaj dało się obejść – a dla niektórych jak widać na fotce były one swojego rodzaju atrakcją. Trzeba jednak być na to przygotowanym wchodząc na ten szlak:
Co ciekawe, w kilku miejscach po drodze trwała budowa (w 100% z drewna) jakichś niewielkich zabudowań. Biorąc pod uwagę, że brak jest tutaj obiektów turystycznych (np. schronisk) prawdopodobnie (ale to tylko moje przypuszczenie) są to jakieś domki pasterskie. Akurat w czasie naszej wizyty w Bergen, na wzgórzach nie spotkałem ani jednej owcy czy kozy, jednak z informacji w przewodniku wynikało, że to powszechni bywalcy w tych okolicach. Swoją drogą budowa w takim odludziu wygląda trochę abstrakcyjnie:
Jeśli chodzi o oznaczenie szlaku to trudno mu coś zarzucić. Co jakiś czas widoczne były kamienne kopczyki, rzadziej drogowskazy:
Wspominałem wcześniej, że liczba jezior, które można zobaczyć po drodze jest naprawdę spora. Dla mnie najbardziej malowniczym był układ trzech jezior położonych na trzech różnych poziomach i połączonych przepustami/strumieniami. Woda z najwyższego przelewała się do środkowego a stąd do najniższego. Dodatkowo na środkowym zbudowana jest zapora (prawdopodobnie z jakąś mikroelektrownią ale tego tylko się mogę domyślać). Zdjęcie niestety było w stanie objąć tylko dwa położone wyżej zbiorniki:
Jak informują tablice informacyjne, woda z jezior i zbiorników jest zdatna do picia – i raczej trudno byłoby w to nie uwierzyć:
Dla "niewiernych" i wątpiących w zapewnienia na tablicach, w kilku miejscach w pobliżu Floyen umieszczono zresztą osobliwe "wodopoje" na kółkach:
Cała trasa (idąc od Ulriken) charakteryzuje się raczej niewielkim stopniem trudności. W zasadzie jedyne istotne podejście pod górę pojawia się już w pobliżu Floyen, kiedy trzeba wejść na wzgórze, na którym zamontowany jest jakiś maszt:
Przy czym umówmy się – nawet jeśli to żadne Himalaje to nie są. Bardziej męcząca może być odległość pomiędzy szczytami i to, że wędrówka prowadzi praktycznie w całości po otwartym terenie – niż stopień trudności samego szlaku.
Po 4-ech godzinach wędrówki dotarłem na Floyen, gdzie przywitał mnie kolejny norweski troll:
…po czym stanąłem przed momentami bardzo zatłoczonym tarasem widokowym na miasto:
Taras jest zlokalizowany tuż obok górnej stacji kolejki na Floyen, która wyrusza praktycznie z centrum miasta:
Z Floyen roztacza się piękny widok na najstarszą część Bergen – Bryggen oraz zatokę Vagen. Dopiero stąd widać jak długie są stojące w szeregu drewniane domki Bryggen, których kolorowe elewacje można podziwiać przy nabrzeżu:
Patrząc w inną stronę można zobaczyć park miejski Byparken, staw z fontanną w centrum miasta oraz kompleks zabudowań muzeum KODE:
Zresztą Floyen to nie tylko górna stacja kolejki oraz taras widokowy ale cały kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy, w którym spokojnie można spędzić cały dzień:
Samo zejście z Floyen do miasta odbywa się prowadzącą w większości przez las asfaltową drogą i zajmuje jakieś 40 minut.
Już praktycznie w pobliżu dolnej stacji kolejki minąłem strażnicę strażacką:
…oraz zszedłem w dół ulicą z licznymi zakosami. Ulica może jakaś niezwykła (poza stromizną) nie była – ale już rosnące przy niej drzewa tak. Prawie każde z nich posiadało inne kolorowe "ubranko":
I w ten sposób dotarłem do dolnej stacji kolejki na Floyen:
Powrót na statek z tego miejsca zajął max. 15 minut.
Tym, którzy podczas pobytu w Bergen byliby zainteresowani spędzeniem większej ilości czasu poza miastem, na łonie natury, mogę spokojnie polecić tą trasę. Poza jej długością nie wymaga ona moim zdaniem jakiegoś wielkiego przygotowania fizycznego ani umiejętności. Z drugiej strony można sobie ją jeszcze "podrasować" wchodząc – a nie wjeżdżając jak ja – na Ulriken. Ale to zapewne wydłużyłoby cała wycieczkę o 2-3 godziny i biorąc pod uwagę wysokość Ulriken oraz dość strome podejście, mogłoby dać w kość.
Tak czy inaczej, drugi dzień w Bergen już za mną. Kolejnego dnia zaplanowałem już tylko spacer po mieście – ale o tym napiszę w następnej części
:-)Pobyt w Bergen powoli dobiega końca. Na ostatni dzień zaplanowałem spacerek po mieście.
Idąc od miejsca, w którym cumował nasz statek, zacząłem od najstarszej części miasta - twierdzy "Bergenhus Festning", której niektóre obiekty do dnia dzisiejszego zajmuje norweska marynarka wojenna. Warto wspomnieć, że jest to najstarsza i najlepiej zachowana twierdza w Norwegii. Składa się ona z kilku części widocznych na poniższej mapce:
Twierdzę częściowo otaczają mury – być może wystarczające kiedyś, dzisiaj sprawiające raczej wrażenie co najwyżej średniego ogrodzenia.
Większość budynków zlokalizowanych jest w najstarszej części twierdzy:
Wśród nich dominuje Sala Hakkona IV pochodząca z XIII wieku:
Na uwagę zwraca również "zielony domek" czyli dawny bunkier (do dziś zajmowany zresztą przez wojsko):
Praktycznie po sąsiedzku położona jest chyba najbardziej "pocztówkowa" część Bergen – dzielnica Bryggen będąca pewnego rodzaju skansenem niezwykłych drewnianych domków (bo chyba nie można powiedzieć "kamieniczek"
:-) ):
Warto wejść pomiędzy budynki. Są one bardzo długie z wąskimi przejściami prowadzącymi do sklepów, knajpek czy małych galerii:
Swoją drogą aż trudno uwierzyć, że przez tyle lat nie naruszył ich żaden pożar.
Nieco dalej, idąc w głąb zatoki Vagen, minąłem rasowe już kamienice z pięknymi fasadami:
Będąc w tej okolicy, warto jeszcze zobaczyć kościół św. Marii, którego początki sięgają XII wieku:
…oraz Bryggens Muzeum prezentujące m.in. początki Bergen:
Punktem obowiązkowym jeśli chodzi o spacer po Bergen jest odwiedzenie otwartego targu rybnego zlokalizowanego u podstawy zatoki Vagen:
Można tutaj zarówno zakupić owoce morza (w mniej lub bardziej przetworzonej postaci) jak również skosztować przygotowywanych na miejscu specjałów:
Umowne centrum miasta stanowi park Byparken ze zjawiskową altanką:
…w pobliżu, której zlokalizowany jest główny budynek Muzeum Sztuki KODE:
Niesamowite zdjęcia, szkoda ze już po, ja sie dopiero pakuję a mój rejs zaczyna się 09 czerwca.Chciałem zrobić relację, ale widzę ze nie będzie już sensu. Mam nadzieję ze twoje opisy pomogą mi w mojej wyprawie.Musisz wyrobić się do piątku !!
No jasne, że pisz relację. Zawsze jest sens-poza tym w końcu pojawi się jakaś relacja z rejsu na MSC. Poza tym nie wierzę, że w 100% będziemy w tych samych miejscach i mieli te same obserwacje-może nie jeśli chodzi o porty ale o lokalne atrakcje, możliwości ich zobaczenia itp.
:-)Co do pisania, będę się starał ale nie wiem czy się wyrobię - w każdym razie możesz śledzić na bieżąco. W Norwegii na szczęście nie ma dopłat do roamingu a we fiordach praktycznie wszędzie jest zasięg 3G lub LTE (operator Telenor). Sugeruję jedynie, żebyś wybrał sobie ręcznie operatora ponieważ automaty (jak zresztą zapewne sam pamiętasz) na statku źle się kończą. Przy słabszym zasięgu automat potrafi przełączyć się na Telenor Maritime czyli sieć GSM generowaną przez statek (tak jest u Costy czy NCL ale w MSC pewnie podobnie bo to "morski standard"), w której ceny są kosmiczne.
Wszystko wskazuje na to że w tym roku pogoda jest jak na Norwegię odlotowa i na razie zanosi się na to, że taka pozostanie przez kolejne tygodnie. Znajomy dzwonił że w Tromso prawie 10st
;-). W Stavanger (które pominęliście!) w zasadzie regularnie 25+, zaś ostatni weekend dobiło 30, szaleństwo na plażach, oraz na drogach dojazdowych do nich...Norwegia chyba faktycznie tak ma, że gdzie by się nie pojechało to znajdzie się urokliwe, a czasem wręcz powalające miejsca. I to bez względu na to czym podróżujemy.
@Złoty - Szczerze mówiąc tym razem planowałem skupić się przede wszystkim na trasie i tym co można było zobaczyć po drodze. Co do samego statku to z jednej strony traktowałem go głównie jako sypialnię/restaurację/bar i z racji intensywności rejsu mniej niż zwykle korzystałem z jego atrakcji - ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj proszę śmiało. Postaram się odpowiedzieć.Samo funkcjonowanie na Costa Favolosa oraz jej organizacja i atrakcje wyglądają podobnie jak na innych rejsach Costy, gdzie opisałem to bardziej szczegółowo. Więcej informacji znajdziesz we wcześniejszych moich relacjach z pokładu statków Costy:rejs-wycieczkowy-z-florydy-karaiby,210,10564621-dni-na-statku-czyli-z-ziemi-wloskiej-do-dubaju,219,120651z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316
Trudno się powstrzymać od pozostawienia komentarza oglądając Twoją fotorelacje. Kiedyś też miałem okazję popłynąć rejsem do Chin, ponieważ pracodawca zapewnił to mnie i mojej małżonce w Travelinc w ramach prezentu urodzinowego od firmy. Jako Klient zresztą uważam, że jest to jeden z czołowych organizatorów rejsów statkiem na jakiego można trafić. Każdy detal dopięty jest na ostatni guzik, nie ma zbędnego zamieszania tuż przed wyjazdem, bo nagle coś się przypomni. Ceny też są przyzwoite, można trafić na fajne promocje a dodatkowo w umowie nie ma żadnych ukrytych opłat i to się ceni. Piękne wspomnienia! Dzięki, że przypomniałeś mi o moich!
Dobre pytanie.Nie widziałem żadnych dronów. Tablic o zakazie ich wykorzystania też nie widziałem - ale za bardzo się pod tym kątem nie rozglądałem. Przy wejściu na szlak jest z tego co pamiętam jakaś tablica z mapą i zasadami poruszania, ale nie czytałem - sądzę jednak, że prędzej żeby zabrać czapkę i coś do jedzenia niż żeby nie używać dronów:-) Ale swoją drogą właśnie rzuciłem okiem na YT i są tam filmy kręcone z drona więc może można...Jeśli byś się na to zdecydował uważaj tylko na wodospady - już w sporej odległości od nich jest mniejszy lub większy prysznic. Szkoda by było drona, chociaż z tego co pamiętam parę dni na palmie na Kanarach zaliczył to i z fiordami sobie pewnie poradzi:-)
jeśłi kogoś interesuje to mój rejs na fiordy który zaczyna się jutro z Kilonii właśnie staniał do 299E za osobę w kabinie z balkonem. Czasu jest mało ale wczoraj jeszcze kosztował 1499E od osoby.
Normalnie czuję się jak z indywidualnym przewodnikiem. 24h wcześniej mam dokładny opis wraz ze zdjęciami. Prawdopodobnie nawet trawa jest z tego samego koszenia, a i ekspedientka w kasie pewnie ta sama. Jeszcze raz dzięki. Właśnie wypływam z Olden i jutro będe we Fläm.Czuje się zobowiązany na najblizszym spotkaniu postawić jakieś dobre piwo.Wysłane z taptaka.
Zazdroszczę Wam tej pogody. Gdyby nie śnieg na niektórych zdjęciach, możnaby odnieść wrażenie, że rejs był gdzieś po Adriatyku
:)Kto wie, może i nam się poszczęści od 20.06...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
@tropikey - z tego co pamętam ty lecisz chyba do Alesund. Zakładam, że to raczej nie jest miejsce na początek jakiegoś rejsu. Na długo ? Planujesz coś stacjonarnego czy jakaś objazdówka/opływówka
:-) ?
Niestety, nie rejs - a po tym, co tu (i u @brzemia) przeczytałem, to mocno żałuję. Ale i na to przyjdzie pora
:)My w Alesund mamy bazę z Airbnb + auto. Przez 6 dni mamy zamiar skupić się na okolicach Alesund, a tych nie brakuje
:)
Norwegia z każdego środka lokomocji jest przepiękna. W tym roku pogoda jest wyjątkowa, myślę ze i tobie dopisze słońce przez 20h dziennie
;)Wysłane z taptaka.
Niestety, prognozy są bardzo kiepskie. Już pal licho, że ma być 15 - 16 st. C (w sumie, na zwiedzanie to lepsze, niż 30), ale chmury i deszcze to prawdziwa zmora
:(Po cichu liczę na to, że w ciągu tygodnia te złowieszcze zapowiedzi się choć ciut zmienią. Oby...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
Super relacja. Zaniepokoił mnie tylko jeden znak na Twoim zdjęciu, ten na trasie z zakazem rozbijania namiotu. Tak jest na całym szlaku czy tylko przy tym jeziorku ? Zamierzamy jedną noc spędzić gdzieś na wzgórzach w okolicy Bergen ale w pobliżu Sandvikspilen. Wiadomo, że trzeba się trochę oddalić od głównego szlaku, ale czy nie jest to teren jakiegoś Parku Narodowego? Pozdrawiam i życzę sobie takiej pogody jaką mieliście
;)
@tropikey - W ciągu tygodnia to prognoza może się jeszcze zmienić kilka razy; na tym etapie bym się nie przejmował - za wcześnie.@mmaratonczyk - Podobne znaki widziałem wyłącznie w okolicach większych jezior - poza nimi nie przypominam sobie ani jednego. Poza tym na trasie Ulriken-Floyen widziałem dwa lub trzy rozbite namioty - nie wspominając o dzieciakach, o których pisałem - według relacji jednej z ich opiekunek nocowały one również w namiotach gdzieś w tej okolicy. Przewodnik, z którym miałem wycieczkę w Olden mówił, że w Norwegii prawo dopuszcza rozbijanie na jedną noc namiotów oraz rozpalanie ognia wszędzie (również na terenach prywatnych) za wyjątkiem tych, które wyraźnie zostały oznaczone zakazem - nakłada jednocześnie obowiązek posprzątania po sobie ale to raczej oczywiste.
No to powiem, że szok...tydzień temu z biletami nie było problemów (akurat ja korzystałem z wycieczki ale byłem sprawdzić z ciekawości).Wygląda na to, że legendy internetowe na ten temat wbrew temu co napisałem są prawdziwe...
Dopytałem w informacji. Wygląda to tak, że są bilety na 12.00 ale w 1 stronę lub powrót 3h później. Jako ze mydral to tylko stacja kolejowa i nic więcej, siedziec tam 3h i czekac na powrót to średnia atrakcja.Śewdnia wieku kupujących bilety to 70lat. Wątpię ze będą schodzić na dół.Wysłane z taptaka.
Możecie zrobić coś podobnego jak ja - wyjechać albo do końca albo do przedostatniej stacji, zejść ze dwie stacje niżej i wsiąść do pociągu powrotnego. Między Vatnahalsen a Blomheller jest ok. 7-8 km naprawdę lajtowej trasy. Jakiś kilometr wcześniej jest Kardal ale chyba trzeba odejść gdzieś od drogi w bok. Blomheller i Berekvam są bezpośrednio przy drodze, którą się schodzi z Myrdal/Vatnahalsem w dół.
Ja mam bilety kupione przez Internet. Z ciekawosci chciałem sprawdzić te teorie. Jak widac, częściowo są prawdziwe. Jeśli ktoś chce czekać kilka godzin na stacji to moze. Lepiej jednak zejść pieszo na dół.Wysłane z taptaka.
A udało Ci się kupić bilet przez internet w obie strony ? Z tego co sprawdzałem to na https://www.nsb.no/ dostępne są tylko bilety w jedną stronę (oczywiście można kupić dwa pojedyncze - osobno tam i z powrotem chociaż wtedy jest drożej niż zwykły bilet łączony).W takim razie życzę miłych wrażeń na trasie
:-)
@mmaratonczyk - Z ciekawości sprawdziłem kwestię dot. rozbijania namiotów w górach u źródła. Z informacji na stronie https://en.visitbergen.com/things-to-do ... en-p984113 wynika, że jest to dozwolone. Najbardziej istotny fragment:Camping and swimming:Camping is allowed for up to 2 days in the city mountains. Exceptions around Fløyen and in areas close to drinking waters or waters supplying, adjoining or close to the drinking waters. Swimming is permitted in any water that is not drinking water or within the catchment for drinking waters.
Po około 45 minutach od wyjścia z Ulriken, na szlaku spotkałem grupkę maluchów z opiekunami. Każdy taszczył ze sobą spory plecak z karimatą. Spytałem się z ciekawości opiekunów skąd wędrują oraz o wiek dzieci. Okazało się, że mają one średnio 5 lat (niektóre były młodsze) i zgodnie z norweskim zwyczajem/modelem edukacji, w ramach oswajania się z naturą spędziły noc w namiotach i wracają na dół – a cały poprzedni dzień wędrowały po górach. Grupie ok. 20 dzieciaków towarzyszyły dwie opiekunki i jak widać dało się. Ciężko mi sobie wyobrazić coś takiego u nas…
Poniżej zamieszczam kilka fotek z trasy. Warto wspomnieć, że niektóre odcinki (przynajmniej o tej porze roku) zawierały resztki śniegu, które zazwyczaj dało się obejść – a dla niektórych jak widać na fotce były one swojego rodzaju atrakcją. Trzeba jednak być na to przygotowanym wchodząc na ten szlak:
Co ciekawe, w kilku miejscach po drodze trwała budowa (w 100% z drewna) jakichś niewielkich zabudowań. Biorąc pod uwagę, że brak jest tutaj obiektów turystycznych (np. schronisk) prawdopodobnie (ale to tylko moje przypuszczenie) są to jakieś domki pasterskie. Akurat w czasie naszej wizyty w Bergen, na wzgórzach nie spotkałem ani jednej owcy czy kozy, jednak z informacji w przewodniku wynikało, że to powszechni bywalcy w tych okolicach. Swoją drogą budowa w takim odludziu wygląda trochę abstrakcyjnie:
Jeśli chodzi o oznaczenie szlaku to trudno mu coś zarzucić. Co jakiś czas widoczne były kamienne kopczyki, rzadziej drogowskazy:
Wspominałem wcześniej, że liczba jezior, które można zobaczyć po drodze jest naprawdę spora. Dla mnie najbardziej malowniczym był układ trzech jezior położonych na trzech różnych poziomach i połączonych przepustami/strumieniami. Woda z najwyższego przelewała się do środkowego a stąd do najniższego. Dodatkowo na środkowym zbudowana jest zapora (prawdopodobnie z jakąś mikroelektrownią ale tego tylko się mogę domyślać). Zdjęcie niestety było w stanie objąć tylko dwa położone wyżej zbiorniki:
Jak informują tablice informacyjne, woda z jezior i zbiorników jest zdatna do picia – i raczej trudno byłoby w to nie uwierzyć:
Dla "niewiernych" i wątpiących w zapewnienia na tablicach, w kilku miejscach w pobliżu Floyen umieszczono zresztą osobliwe "wodopoje" na kółkach:
Cała trasa (idąc od Ulriken) charakteryzuje się raczej niewielkim stopniem trudności. W zasadzie jedyne istotne podejście pod górę pojawia się już w pobliżu Floyen, kiedy trzeba wejść na wzgórze, na którym zamontowany jest jakiś maszt:
Przy czym umówmy się – nawet jeśli to żadne Himalaje to nie są. Bardziej męcząca może być odległość pomiędzy szczytami i to, że wędrówka prowadzi praktycznie w całości po otwartym terenie – niż stopień trudności samego szlaku.
Po 4-ech godzinach wędrówki dotarłem na Floyen, gdzie przywitał mnie kolejny norweski troll:
…po czym stanąłem przed momentami bardzo zatłoczonym tarasem widokowym na miasto:
Taras jest zlokalizowany tuż obok górnej stacji kolejki na Floyen, która wyrusza praktycznie z centrum miasta:
Z Floyen roztacza się piękny widok na najstarszą część Bergen – Bryggen oraz zatokę Vagen. Dopiero stąd widać jak długie są stojące w szeregu drewniane domki Bryggen, których kolorowe elewacje można podziwiać przy nabrzeżu:
Patrząc w inną stronę można zobaczyć park miejski Byparken, staw z fontanną w centrum miasta oraz kompleks zabudowań muzeum KODE:
Zresztą Floyen to nie tylko górna stacja kolejki oraz taras widokowy ale cały kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy, w którym spokojnie można spędzić cały dzień:
Samo zejście z Floyen do miasta odbywa się prowadzącą w większości przez las asfaltową drogą i zajmuje jakieś 40 minut.
Już praktycznie w pobliżu dolnej stacji kolejki minąłem strażnicę strażacką:
…oraz zszedłem w dół ulicą z licznymi zakosami. Ulica może jakaś niezwykła (poza stromizną) nie była – ale już rosnące przy niej drzewa tak. Prawie każde z nich posiadało inne kolorowe "ubranko":
I w ten sposób dotarłem do dolnej stacji kolejki na Floyen:
Powrót na statek z tego miejsca zajął max. 15 minut.
Tym, którzy podczas pobytu w Bergen byliby zainteresowani spędzeniem większej ilości czasu poza miastem, na łonie natury, mogę spokojnie polecić tą trasę. Poza jej długością nie wymaga ona moim zdaniem jakiegoś wielkiego przygotowania fizycznego ani umiejętności. Z drugiej strony można sobie ją jeszcze "podrasować" wchodząc – a nie wjeżdżając jak ja – na Ulriken. Ale to zapewne wydłużyłoby cała wycieczkę o 2-3 godziny i biorąc pod uwagę wysokość Ulriken oraz dość strome podejście, mogłoby dać w kość.
Tak czy inaczej, drugi dzień w Bergen już za mną. Kolejnego dnia zaplanowałem już tylko spacer po mieście – ale o tym napiszę w następnej części :-)Pobyt w Bergen powoli dobiega końca. Na ostatni dzień zaplanowałem spacerek po mieście.
Idąc od miejsca, w którym cumował nasz statek, zacząłem od najstarszej części miasta - twierdzy "Bergenhus Festning", której niektóre obiekty do dnia dzisiejszego zajmuje norweska marynarka wojenna. Warto wspomnieć, że jest to najstarsza i najlepiej zachowana twierdza w Norwegii. Składa się ona z kilku części widocznych na poniższej mapce:
Twierdzę częściowo otaczają mury – być może wystarczające kiedyś, dzisiaj sprawiające raczej wrażenie co najwyżej średniego ogrodzenia.
Większość budynków zlokalizowanych jest w najstarszej części twierdzy:
Wśród nich dominuje Sala Hakkona IV pochodząca z XIII wieku:
Na uwagę zwraca również "zielony domek" czyli dawny bunkier (do dziś zajmowany zresztą przez wojsko):
Praktycznie po sąsiedzku położona jest chyba najbardziej "pocztówkowa" część Bergen – dzielnica Bryggen będąca pewnego rodzaju skansenem niezwykłych drewnianych domków (bo chyba nie można powiedzieć "kamieniczek" :-) ):
Warto wejść pomiędzy budynki. Są one bardzo długie z wąskimi przejściami prowadzącymi do sklepów, knajpek czy małych galerii:
Swoją drogą aż trudno uwierzyć, że przez tyle lat nie naruszył ich żaden pożar.
Nieco dalej, idąc w głąb zatoki Vagen, minąłem rasowe już kamienice z pięknymi fasadami:
Będąc w tej okolicy, warto jeszcze zobaczyć kościół św. Marii, którego początki sięgają XII wieku:
…oraz Bryggens Muzeum prezentujące m.in. początki Bergen:
Punktem obowiązkowym jeśli chodzi o spacer po Bergen jest odwiedzenie otwartego targu rybnego zlokalizowanego u podstawy zatoki Vagen:
Można tutaj zarówno zakupić owoce morza (w mniej lub bardziej przetworzonej postaci) jak również skosztować przygotowywanych na miejscu specjałów:
Umowne centrum miasta stanowi park Byparken ze zjawiskową altanką:
…w pobliżu, której zlokalizowany jest główny budynek Muzeum Sztuki KODE: