Wracając na statek minąłem jeszcze zupełnie nie pasujący (przynajmniej moim zdaniem) do klimatu miasta budynek ratusza:
A tymczasem do kabiny dostarczono mi program zakończenia rejsu oraz zejścia ze statku:
…i trzeba było się powoli pakować. W nocy statek zaliczył ostatni odcinek naszej trasy – tym razem z Moguncji do Kolonii, gdzie zakończyłem wycieczkę. Krótkie podsumowanie umieszczę w kolejnym poście. C.D.N.I w ten sposób mój krótki lastminutowy i trochę niestandardowy wypad do Niemiec dobiegł końca. W Kolonii statek przybił do nabrzeża w niewielkiej odległości od dworca kolejowego. Samo rozliczenie konta i zejście ze statku przebiegło tak sprawnie jak tylko sobie można wyobrazić. Podobnie jak na statkach morskich, bagaże zostały odebrane z kabin (ale dla odróżnienia dopiero rano; na statkach morskich trzeba je z reguły wystawić za drzwi kabiny kładąc się spać na ostatnią noc) i czekały ustawione w rzędzie na nabrzeżu. Dla zainteresowanych statek organizował jakieś transfery, zamawiał taksówki itp. i trudno się było od tej strony do czegokolwiek przyczepić.
Jeszcze ostatni widok na Kolonię już z okna z pociągu. Najpierw katedra:
….i jeszcze Ren. Jak widać most kolejowy jest obwieszony kłódkami zakochanych
:-) W oddali po lewej stronie widać było nasz statek oczekujący na kolejny komplet pasażerów – tym razem płynął na północ do Amsterdamu:
Powrót był prosty, chociaż środków transportu zaliczyłem kilka: pociąg do Leverkusen, Flixbus do Dortmundu, potem metro+autobus na lotnisko. W końcu samolot do Katowic i powrót autem z lotniska do Krakowa. Dokładając do tego statek na początku dnia był to jeden z tych rzadkich dni, w którym mam okazję podróżować bardzo intermodalnie
:-)
I krótkie podsumowanie kosztów na koniec:
Bilety lotnicze z Katowic do Dortmundu i z powrotem (z bagażem rejestrowanym) kosztowały ok. 480 zł (Wizz, zakup ok. 3 tygodnie wcześniej bez żadnej promocji). Bilety Flixbusa Dortmund-Leverkusen-Dortmund (kupowane w tym samym czasie) kosztowały w sumie 38 zł. Koszt samego rejsu to 279 EUR z dopłatą za kabinę 1os (bez dopłaty cena wynosiła 249 EUR/os.). Cena obejmowała pełne wyżywienie bez napojów – te można było kupować na bieżąco (przeciętne ceny niemieckie), ewentualnie można było kupić pakiet napojów na czas całego rejsu za 99 EUR. Wycieczka ze statku z Cochem na zamek Eltz kosztowała 39 EUR.
Na koniec pozdrawiam wszystkich śledzących tę relację i do następnego razu. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało.
Niewiele.Przy założeniu 2 osób na kabinę, maksymalna liczba pasażerów na tym stateczku to 184. Było trochę mniej bo niektóre były zajmowane w pojedynkę.Wszystkie kabiny w każdym razie były zajęte.
To czekamy na ciag dalszy, bo to bardzo malownicze okolice. Ja jade po raz kolejny do Cochem juz za 2 dni. Hotel mam nad rzeka i bede obserwowac takie stateczki.
Wiem, ze to stara relacja, ale zasluguje na wyciagniecie do gory. Widze po "Lubie", ze ja czytalam wtedy, ale dzisiaj przejrzalam ponownie. Bylam w sierpniu 2024 w Braubach (drugi raz) przez pare dni i objezdzilam okolice na rowerze w rozne strony. Niewatpliwie, zamkow jest tam na peczki, na kazdej gorce. Sciezki rowerowe wzdluz rzek po obu stronach, pociagi rowniez, wiec mozna zorganizowac sobie trasy z jednego punktu i powrot pociagiem albo objazdowe. Tanich noclegow tez nie brakuje, ja bylam na jednym z kampingow. Po obu stronach rzeki sa linie kolejowe z pociagami towarowymi, ktore jezdza cala dobe. Barki plywaja po rzece od wczesnego rana do poznego wieczora, jedna za druga. W namiocie moze byc troche glosno. Ja za drugim razem bylam madrzejsza i spalam w samochodzie. Te fajne trasy rowerowe zachecily mnie nawet do nabycia roweru szosowego i wybiore sie ponownie w te okolice przy pierwszej okazji. Jedyna roznica jaka widze miedzy ta relacja, a moim ostatnim pobytem, to znacznie mniej ludzi. Na zdjeciach w relacji widac duzo ruchu pieszego w miasteczkach, a jak ja bylam, to byly pustki, mimo srodka lata i sezonu wakacyjnego.
Wracając na statek minąłem jeszcze zupełnie nie pasujący (przynajmniej moim zdaniem) do klimatu miasta budynek ratusza:
A tymczasem do kabiny dostarczono mi program zakończenia rejsu oraz zejścia ze statku:
…i trzeba było się powoli pakować.
W nocy statek zaliczył ostatni odcinek naszej trasy – tym razem z Moguncji do Kolonii, gdzie zakończyłem wycieczkę. Krótkie podsumowanie umieszczę w kolejnym poście.
C.D.N.I w ten sposób mój krótki lastminutowy i trochę niestandardowy wypad do Niemiec dobiegł końca. W Kolonii statek przybił do nabrzeża w niewielkiej odległości od dworca kolejowego. Samo rozliczenie konta i zejście ze statku przebiegło tak sprawnie jak tylko sobie można wyobrazić.
Podobnie jak na statkach morskich, bagaże zostały odebrane z kabin (ale dla odróżnienia dopiero rano; na statkach morskich trzeba je z reguły wystawić za drzwi kabiny kładąc się spać na ostatnią noc) i czekały ustawione w rzędzie na nabrzeżu. Dla zainteresowanych statek organizował jakieś transfery, zamawiał taksówki itp. i trudno się było od tej strony do czegokolwiek przyczepić.
Jeszcze ostatni widok na Kolonię już z okna z pociągu. Najpierw katedra:
….i jeszcze Ren. Jak widać most kolejowy jest obwieszony kłódkami zakochanych :-) W oddali po lewej stronie widać było nasz statek oczekujący na kolejny komplet pasażerów – tym razem płynął na północ do Amsterdamu:
Powrót był prosty, chociaż środków transportu zaliczyłem kilka: pociąg do Leverkusen, Flixbus do Dortmundu, potem metro+autobus na lotnisko. W końcu samolot do Katowic i powrót autem z lotniska do Krakowa. Dokładając do tego statek na początku dnia był to jeden z tych rzadkich dni, w którym mam okazję podróżować bardzo intermodalnie :-)
I krótkie podsumowanie kosztów na koniec:
Bilety lotnicze z Katowic do Dortmundu i z powrotem (z bagażem rejestrowanym) kosztowały ok. 480 zł (Wizz, zakup ok. 3 tygodnie wcześniej bez żadnej promocji).
Bilety Flixbusa Dortmund-Leverkusen-Dortmund (kupowane w tym samym czasie) kosztowały w sumie 38 zł.
Koszt samego rejsu to 279 EUR z dopłatą za kabinę 1os (bez dopłaty cena wynosiła 249 EUR/os.). Cena obejmowała pełne wyżywienie bez napojów – te można było kupować na bieżąco (przeciętne ceny niemieckie), ewentualnie można było kupić pakiet napojów na czas całego rejsu za 99 EUR.
Wycieczka ze statku z Cochem na zamek Eltz kosztowała 39 EUR.
Na koniec pozdrawiam wszystkich śledzących tę relację i do następnego razu. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało.