Przy okazji miałem okazję przyjrzeć się jak zbudowane są terasy – dopiero z bliska widać, że to całkiem poważna konstrukcja z drogami, schodami na poszczególne poziomy winnic oraz kamiennymi pomieszczeniami – schronami dla pracowników:
Przy okazji jeszcze jeden widok na zamek w Bingen:
…i jak się okazało niedostępne do zwiedzania ruiny zamku Ehrenfels, obok którego wcześniej przepływaliśmy:
Samo Ruedesheim jest również warte zwiedzenia – szczególnie jego centrum z labiryntem wąskich uliczek, nad którymi na każdym kroku zwisają winorośle:
Na uwagę zwraca również dziwaczny budynek muzeum instrumentów muzycznych:
…jedna z najstarszych winnic w mieście:
…oraz budynek muzeum winiarstwa, którego fundamenty pochodzą z okolic IX-X wieku:
Powolutku wróciłem na kolację na statek. Jak się okazało do naszej jednostki "przytulił" się inny statek wycieczkowy:
Tymczasem mój rejs powoli dobiega końca. Następnego dnia pozostała nam jeszcze całodniowa wizyta w Moguncji i trzeba będzie myśleć o powrocie do domu.
C.D.N.@brzemia - okolica jest naprawdę bardzo ładna i mogę ją spokojnie polecić. A pogodę miałem jak z bajki. Dopiero ostatniego dnia zrobiło się trochę chłodniej - ale i tak nie było na co narzekać.
Co do barek to ruch na Renie jest nieprawdopodobny - w czasie naszego rejsu na tym odcinku był on żeglowny. Miejscami płynęły one dosłownie jedna za drugą. Transportowały chyba wszystko co można - najwięcej było widać kontenerów, węgla, jakichś wielkogabarytowych konstrukcji stalowych. Czasami zdarzało się, że barka płynęła pusta lub miała zamknięte ładownie więc nie było widać co jest w środku.
Jak widać na poniższym zdjęciu, praktycznie każda barka transportowała również kilka samochodów - zapewne kogoś z załogi.
Generalnie zarówno Ren jak i Mozela to taka autostrada na wodzie. Dosłownie
:-)Ostatni dzień wycieczki przypadł na Moguncję – jedno z najstarszych miast Niemiec. Spędziliśmy tam cały dzień. Statek zacumował praktycznie w centrum miasta – piechotą na starówkę nie było więcej niż 10 minut.
Moguncja to miasto nieprawdopodobnej ilości interesujących ilości kościołów różnych wyznań. Jako pierwszy odwiedziłem ewangelicki Christuskirche z charakterystyczną wysoką wieżą:
Ponieważ w czasie ostatniej wojny Moguncja została dotkliwie zniszczona, warto wspomnieć, że większość starówki stanowią budynki odrestaurowane a nie oryginalne. Jedna ze świątyń – kościół św. Krzysztofa został jednak (po odpowiednim wzmocnieniu) pozostawiony w stanie ruiny przypominającej o zniszczeniach wojennych – jest w nim zlokalizowana galeria obrazująca zniszczenia wojenne oraz zdjęcia miasta sprzed wojny:
Kolejną atrakcją miasta jest dawny pałac książąt elektorów:
Był on wielokrotnie przebudowywany. Aktualnie mieści się w nim Muzeum Historii Rzymsko-Germańskiej. W bezpośrednim sąsiedztwie pałacu można również zostawić odrestaurowaną replikę bramy w formie łuku przypominających o rzymskich korzeniach miasta (zostało ono założone w I wieku p.n.e. i stosunkowo szybko włączone do Imperium Rzymskiego, w którym stanowiło stolicę prowincji germańskiej):
Oryginał bramy jest udostępniony w muzeum miejskim Moguncji.
Kolejnym kościołem jest dawny miejski kościół farny - St.Peter:
…czy gotycki kościół św. Kwintyna:
Największe wrażenie robi jednak gigantyczna katedra z licznymi przybudówkami, którą trudno objąć jednym kadrem:
Katedra pochodzi z XI wieku. Duże wrażenie wewnątrz robią bogato zdobione płyty nagrobne arcybiskupów mogunckich rozmieszczone w różnych częściach świątyni:
Do katedry przylega ogród oraz krużganki, w których wyeksponowano starsze i mniej reprezentacyjne płyty nagrobne oraz rzeźby a także zlokalizowano muzeum katedralne:
W położonej z kolei pod głównym ołtarzem krypcie znajdują się grobowce ostatnich arcybiskupów Moguncji:
Warto wspomnieć również o tym, że w przeszłości w Moguncji mieszkała bardzo duża diaspora żydowska, która w zdecydowanej większości nie przetrwała czasów hitlerowskich. Przypominają o niej umieszczone przed niektórymi kamienicami tabliczki pamiątkowe informujące o ich byłych mieszkańcach:
Na tyłach katedry zlokalizowana jest osobliwa drewniana kolumna ponabijana gwoździami (Nagelsäule). - Kolumna z gwoździami
Powstała w latach 1915-1916 i upamiętnia zbiórkę funduszy na pomoc ofiarom wojny – każdy darczyńca mógł wbić w kolumnę swój własny gwóźdź.
Wracając do świątyń warto jeszcze wspomnieć o ewangelickim kościele św. Jana, który pełnił funkcję katedry Moguncji przed wybudowaniem obecnej katedry. Aktualnie w kościele prowadzone są prace archeologiczne, które mają na celu odsłonięcie jego fundamentów oraz odtworzenie pierwotnego układu świątyni. Uważa się, że jest to najstarsza świątynia chrześcijańska na północ od Alp:
Generalnie kościół ten jest niedostępny dla zwiedzania – nieświadomy tego wszedłem do środka z jakąś większą grupą jak się okazało historyków, dla których akurat odbywała się tam jakaś prezentacja.
Ostatnim odwiedzoną przeze mnie świątynią był kościół św. Szczepana znany z współczesnych witraży Marca Chagalla nadających jego wnętrzu charakterystyczną niebieską poświatę:
Niestety zdjęcia samych witraży zupełnie mi nie wyszły.
Do świątyni przylega nieduży dziedziniec z krużgankami:
…a w jej pobliżu znajduje się dawna twierdza miejska – Cytadela, w której siedzibę aktualnie ma wiele firm. Jest to całkiem spory obiekt z kilkoma bramami wejściowymi:
Niestety najładniejsze budynki oraz bramy cytadeli w czasie mojego pobytu były w trakcie renowacji pozasłaniane rusztowaniami w związku z czym nie były zbyt fotogeniczne
:-)
W zasadzie wszystkie wymienione atrakcje (może z wyjątkiem nieco oddalonego kościoła św. Szczepana oraz cytadeli) znajdują się w zasięgu krótkiego spaceru w obrębie starego miasta. Mówiąc o starym mieście warto wspomnieć również o ulokowanym w bezpośrednim sąsiedztwie katedry niewielkim rynku z pięknymi kamieniczkami:
a także równie pięknymi budynkami poza samym rynkiem – ale cały czas w obrębie starego miasta:
Niestety zdecydowana większość z nich stanowią rekonstrukcje – mogunckie stare miasto w czasie ostatniej wojny zostało prawie doszczętnie zniszczone.
Najbardziej znaną osobą pochodzącą z Moguncji jest Gutenberg, którego uhonorowano pokaźnym pomnikiem w pobliżu teatru:
Na tyłach katedry zlokalizowane jest z kolei Muzeum Gutenberga:
Bilet wstępu do muzeum kosztuje 5 EUR i moim zdaniem jest tego naprawdę warty. Zgromadzone tutaj zbiory są podzielone na kilka bardzo dużych działów, świetnie opisane a dodatkowo co jakiś czas (20-30 minut) organizowane jest grupowe zwiedzanie z przewodnikiem. Największe wrażenie robią oryginalne biblie Gutenberga – jedne z niewielu, które przetrwały do dzisiejszych czasów, które przechowywane są w specjalnym pomieszczeniu do którego wchodzi się przez drzwi przypominające wrota do olbrzymiego sejfu. Niestety w muzeum obowiązuje całkowity zakaz wykonywania zdjęć. W mojej ocenie jest to jedna z największych atrakcji Moguncji, w której ktoś zainteresowany historią oraz techniką druku a także ogólnie piśmiennictwem może spokojnie spędzić 5-6 godzin. Zdecydowanie polecam.
Nie ma średniowiecznego miasta bez bram. W Moguncji natknąłem się na dwie – Holzturm oraz Eisenturm – ich nazwy nawiązywały do materiałów z których pierwotnie były zbudowane (drewna i stali):
Niewiele.Przy założeniu 2 osób na kabinę, maksymalna liczba pasażerów na tym stateczku to 184. Było trochę mniej bo niektóre były zajmowane w pojedynkę.Wszystkie kabiny w każdym razie były zajęte.
To czekamy na ciag dalszy, bo to bardzo malownicze okolice. Ja jade po raz kolejny do Cochem juz za 2 dni. Hotel mam nad rzeka i bede obserwowac takie stateczki.
Wiem, ze to stara relacja, ale zasluguje na wyciagniecie do gory. Widze po "Lubie", ze ja czytalam wtedy, ale dzisiaj przejrzalam ponownie. Bylam w sierpniu 2024 w Braubach (drugi raz) przez pare dni i objezdzilam okolice na rowerze w rozne strony. Niewatpliwie, zamkow jest tam na peczki, na kazdej gorce. Sciezki rowerowe wzdluz rzek po obu stronach, pociagi rowniez, wiec mozna zorganizowac sobie trasy z jednego punktu i powrot pociagiem albo objazdowe. Tanich noclegow tez nie brakuje, ja bylam na jednym z kampingow. Po obu stronach rzeki sa linie kolejowe z pociagami towarowymi, ktore jezdza cala dobe. Barki plywaja po rzece od wczesnego rana do poznego wieczora, jedna za druga. W namiocie moze byc troche glosno. Ja za drugim razem bylam madrzejsza i spalam w samochodzie. Te fajne trasy rowerowe zachecily mnie nawet do nabycia roweru szosowego i wybiore sie ponownie w te okolice przy pierwszej okazji. Jedyna roznica jaka widze miedzy ta relacja, a moim ostatnim pobytem, to znacznie mniej ludzi. Na zdjeciach w relacji widac duzo ruchu pieszego w miasteczkach, a jak ja bylam, to byly pustki, mimo srodka lata i sezonu wakacyjnego.
Przy okazji miałem okazję przyjrzeć się jak zbudowane są terasy – dopiero z bliska widać, że to całkiem poważna konstrukcja z drogami, schodami na poszczególne poziomy winnic oraz kamiennymi pomieszczeniami – schronami dla pracowników:
Przy okazji jeszcze jeden widok na zamek w Bingen:
…i jak się okazało niedostępne do zwiedzania ruiny zamku Ehrenfels, obok którego wcześniej przepływaliśmy:
Samo Ruedesheim jest również warte zwiedzenia – szczególnie jego centrum z labiryntem wąskich uliczek, nad którymi na każdym kroku zwisają winorośle:
Na uwagę zwraca również dziwaczny budynek muzeum instrumentów muzycznych:
…jedna z najstarszych winnic w mieście:
…oraz budynek muzeum winiarstwa, którego fundamenty pochodzą z okolic IX-X wieku:
Powolutku wróciłem na kolację na statek. Jak się okazało do naszej jednostki "przytulił" się inny statek wycieczkowy:
Tymczasem mój rejs powoli dobiega końca. Następnego dnia pozostała nam jeszcze całodniowa wizyta w Moguncji i trzeba będzie myśleć o powrocie do domu.
C.D.N.@brzemia - okolica jest naprawdę bardzo ładna i mogę ją spokojnie polecić. A pogodę miałem jak z bajki. Dopiero ostatniego dnia zrobiło się trochę chłodniej - ale i tak nie było na co narzekać.
Co do barek to ruch na Renie jest nieprawdopodobny - w czasie naszego rejsu na tym odcinku był on żeglowny. Miejscami płynęły one dosłownie jedna za drugą.
Transportowały chyba wszystko co można - najwięcej było widać kontenerów, węgla, jakichś wielkogabarytowych konstrukcji stalowych. Czasami zdarzało się, że barka płynęła pusta lub miała zamknięte ładownie więc nie było widać co jest w środku.
Jak widać na poniższym zdjęciu, praktycznie każda barka transportowała również kilka samochodów - zapewne kogoś z załogi.
Generalnie zarówno Ren jak i Mozela to taka autostrada na wodzie. Dosłownie :-)Ostatni dzień wycieczki przypadł na Moguncję – jedno z najstarszych miast Niemiec. Spędziliśmy tam cały dzień. Statek zacumował praktycznie w centrum miasta – piechotą na starówkę nie było więcej niż 10 minut.
Moguncja to miasto nieprawdopodobnej ilości interesujących ilości kościołów różnych wyznań. Jako pierwszy odwiedziłem ewangelicki Christuskirche z charakterystyczną wysoką wieżą:
Ponieważ w czasie ostatniej wojny Moguncja została dotkliwie zniszczona, warto wspomnieć, że większość starówki stanowią budynki odrestaurowane a nie oryginalne. Jedna ze świątyń – kościół św. Krzysztofa został jednak (po odpowiednim wzmocnieniu) pozostawiony w stanie ruiny przypominającej o zniszczeniach wojennych – jest w nim zlokalizowana galeria obrazująca zniszczenia wojenne oraz zdjęcia miasta sprzed wojny:
Kolejną atrakcją miasta jest dawny pałac książąt elektorów:
Był on wielokrotnie przebudowywany. Aktualnie mieści się w nim Muzeum Historii Rzymsko-Germańskiej.
W bezpośrednim sąsiedztwie pałacu można również zostawić odrestaurowaną replikę bramy w formie łuku przypominających o rzymskich korzeniach miasta (zostało ono założone w I wieku p.n.e. i stosunkowo szybko włączone do Imperium Rzymskiego, w którym stanowiło stolicę prowincji germańskiej):
Oryginał bramy jest udostępniony w muzeum miejskim Moguncji.
Kolejnym kościołem jest dawny miejski kościół farny - St.Peter:
…czy gotycki kościół św. Kwintyna:
Największe wrażenie robi jednak gigantyczna katedra z licznymi przybudówkami, którą trudno objąć jednym kadrem:
Katedra pochodzi z XI wieku. Duże wrażenie wewnątrz robią bogato zdobione płyty nagrobne arcybiskupów mogunckich rozmieszczone w różnych częściach świątyni:
Do katedry przylega ogród oraz krużganki, w których wyeksponowano starsze i mniej reprezentacyjne płyty nagrobne oraz rzeźby a także zlokalizowano muzeum katedralne:
W położonej z kolei pod głównym ołtarzem krypcie znajdują się grobowce ostatnich arcybiskupów Moguncji:
Warto wspomnieć również o tym, że w przeszłości w Moguncji mieszkała bardzo duża diaspora żydowska, która w zdecydowanej większości nie przetrwała czasów hitlerowskich. Przypominają o niej umieszczone przed niektórymi kamienicami tabliczki pamiątkowe informujące o ich byłych mieszkańcach:
Na tyłach katedry zlokalizowana jest osobliwa drewniana kolumna ponabijana gwoździami (Nagelsäule). - Kolumna z gwoździami
Powstała w latach 1915-1916 i upamiętnia zbiórkę funduszy na pomoc ofiarom wojny – każdy darczyńca mógł wbić w kolumnę swój własny gwóźdź.
Wracając do świątyń warto jeszcze wspomnieć o ewangelickim kościele św. Jana, który pełnił funkcję katedry Moguncji przed wybudowaniem obecnej katedry. Aktualnie w kościele prowadzone są prace archeologiczne, które mają na celu odsłonięcie jego fundamentów oraz odtworzenie pierwotnego układu świątyni. Uważa się, że jest to najstarsza świątynia chrześcijańska na północ od Alp:
Generalnie kościół ten jest niedostępny dla zwiedzania – nieświadomy tego wszedłem do środka z jakąś większą grupą jak się okazało historyków, dla których akurat odbywała się tam jakaś prezentacja.
Ostatnim odwiedzoną przeze mnie świątynią był kościół św. Szczepana znany z współczesnych witraży Marca Chagalla nadających jego wnętrzu charakterystyczną niebieską poświatę:
Niestety zdjęcia samych witraży zupełnie mi nie wyszły.
Do świątyni przylega nieduży dziedziniec z krużgankami:
…a w jej pobliżu znajduje się dawna twierdza miejska – Cytadela, w której siedzibę aktualnie ma wiele firm. Jest to całkiem spory obiekt z kilkoma bramami wejściowymi:
Niestety najładniejsze budynki oraz bramy cytadeli w czasie mojego pobytu były w trakcie renowacji pozasłaniane rusztowaniami w związku z czym nie były zbyt fotogeniczne :-)
W zasadzie wszystkie wymienione atrakcje (może z wyjątkiem nieco oddalonego kościoła św. Szczepana oraz cytadeli) znajdują się w zasięgu krótkiego spaceru w obrębie starego miasta. Mówiąc o starym mieście warto wspomnieć również o ulokowanym w bezpośrednim sąsiedztwie katedry niewielkim rynku z pięknymi kamieniczkami:
a także równie pięknymi budynkami poza samym rynkiem – ale cały czas w obrębie starego miasta:
Niestety zdecydowana większość z nich stanowią rekonstrukcje – mogunckie stare miasto w czasie ostatniej wojny zostało prawie doszczętnie zniszczone.
Najbardziej znaną osobą pochodzącą z Moguncji jest Gutenberg, którego uhonorowano pokaźnym pomnikiem w pobliżu teatru:
Na tyłach katedry zlokalizowane jest z kolei Muzeum Gutenberga:
Bilet wstępu do muzeum kosztuje 5 EUR i moim zdaniem jest tego naprawdę warty. Zgromadzone tutaj zbiory są podzielone na kilka bardzo dużych działów, świetnie opisane a dodatkowo co jakiś czas (20-30 minut) organizowane jest grupowe zwiedzanie z przewodnikiem. Największe wrażenie robią oryginalne biblie Gutenberga – jedne z niewielu, które przetrwały do dzisiejszych czasów, które przechowywane są w specjalnym pomieszczeniu do którego wchodzi się przez drzwi przypominające wrota do olbrzymiego sejfu. Niestety w muzeum obowiązuje całkowity zakaz wykonywania zdjęć. W mojej ocenie jest to jedna z największych atrakcji Moguncji, w której ktoś zainteresowany historią oraz techniką druku a także ogólnie piśmiennictwem może spokojnie spędzić 5-6 godzin. Zdecydowanie polecam.
Nie ma średniowiecznego miasta bez bram. W Moguncji natknąłem się na dwie – Holzturm oraz Eisenturm – ich nazwy nawiązywały do materiałów z których pierwotnie były zbudowane (drewna i stali):